sobota, 25 czerwca 2011

a ja piszę i piszę...



 Na przemian słońce i ulewny deszcz...
wszystko wokół wiruje, buntuje się, szaleje...
a ja piszę, liczę i znów piszę, przekładam sterty notatek, czytam i znów piszę...
a w przerwach zajadam zmęczenie i stres, oj biedne moje boczki :)


cdn...

miłego weekendu


poniedziałek, 20 czerwca 2011

tunika w grochy...


tunika w groch

     Grochy, groszki i maleńkie kropeczki zawładnęły światem.
Motyw, który przywodzi na myśl lata ’50 pojawia się na wybiegach i ulicach miast systematycznie od lat. Ma tyle samo zwolenników co przeciwników. Jedni je kochają inni wręcz nienawidzą.
     Eleganckie sukienki, kloszowane spódnice,  bluzeczki, kostiumy plażowe w różnej wielkości groszki jednych przyprawiają o szybsze bicie serca i „miłość po grób”, innym wydaja się być dziecinne.

     Jeśli o mnie chodzi, to lubię je bardzo, szczególnie w wersji czarno-białej, na apaszkach i spódnicach szytych z koła lub półkoła na szerokim, podkreślającym talię pasku.
Oczywiście mogę bez nich żyć, świadczy o tym choćby fakt, że obok pokazywanej kiedyś na blogu apaszki i granatowej, plisowanej spódniczki nie posiadałam więcej groszkowych motywów na ubraniach, aż do chwili gdy zakupiłam ten oto kupon materiału. 

tunika w grochy jak uszyć

     Uszycie tej tuniki było niezwykle proste ponieważ do połowy szerokości tkanina była już fabrycznie marszczona. Wystarczyło więc tylko lekko dopasować ją zaszewkami, podwinąć i... gotowe! Całkiem fajnie wygląda z wąskimi czarnymi lub białymi spodniami, a nawet z krótką czarną spódnicą ołówkową.
     
     Ponieważ wybierałam się na spotkanie w klubie, co zdarza mi się niezwykle rzadko, to sobie  troszkę poszalałam i dobrałam do uszytej naprędce tuniki - spodnie – pamiątkę z lat ’80 odnalezione pewnego dnia w zakurzonym kartonie w piwnicy (pamiętają sporo fajnych imprez J). Czarne, lśniące niczym wężowa skórka, górą dopasowane, dołem lekko rozszerzane. Hit minionych lat J. Do tego wielki pierścień z czarnym oczkiem, wisior z okrągłym kamieniem i płaskie czarne lakierki. 


tunika w grochy jak uszyć


tunika - hand made; bluzka z bufkami - no name; spodnie - scheda lat'80 vintage;
balerinki - no name; pierścionek i kolczyki - sklep ze sztuczną biżuterią; wisior - pamiątka z nad morza

wtorek, 14 czerwca 2011

groszek w natarciu...

haftowana tunika





     Haftowana bawełna na batystowej podszewce do tego niezawodne szerokie, lniane spodnie, to idealne rozwiązanie na bardzo upalne dni.

     Jako pierwsze w tym duecie powstały spodnie. Dość luźno tkany biały len, przewiewny i lekki kupiłam bardzo dawno temu. Początkowo wydawał mi się zbyt delikatny na spodnie, ale z czasem uznałam, że skoro nie jest całkowicie prześwitujący jak batystowa chusteczka, to może warto dać mu szansę J. Decyzja była słuszna – spodnie mają już za sobą trzy sezony, a częste noszenie, pranie, prasowanie jakoś im nie zaszkodziły. Szwy trzymają się idealnie, nitki na zaszewkach się nie rozchodzą i nie przecierają.  Spodnie, które z niego uszyłam mają klasyczny kształt - dopasowujące zaszewki, pasek na wysokości talii i proste, nie zwężane nogawki z mankietami. Na lato idealne, a że się gniotą? – no cóż taki urok lnu!






tunika 



           Kupując natomiast tkaninę w kolorze jasnego groszku od razu wiedziałam co z niej powstanie. Delikatny kolor i subtelny haft skojarzył mi się z prostą tuniką z rozcięciami po bokach czyli z czymś na wzór hinduskiego kameez. Prosty krój, brak dopasowujących cięć francuskich tylko małe zaszewki na tyle, długi zamek i kameez gotowy. Bez wykroju - tylko tkanina, mydełko krawieckie, centymetr i nożyczki. Bez ślęczenia nad wymiarowaniem, bez dziesiątek przymiarek i kłucia szpilkami J.





     Lubię takie proste, niezobowiązujące zestawy.
                  100 % wygody - polecam.





tunika - hand made; spodnie - hand made;
sandałki - ???; wisior - stoisko w centrum handlowym 

piątek, 3 czerwca 2011

trapezowa spódniczka w zabawne jabłuszka na poprawę nastroju...


   
     Troszkę zaniedbałam bloga, ostatni post ukazał się całe 8 dni temu!
 I pomyśleć że w pierwszym miesiącu istnienia bloga opublikowałam 18 postów!!!
     Maj i czerwiec to trudne dla mnie miesiące...
Ostatnie dni wypełniała mi - poza pracą zawodową oczywiście – intensywna nauka, bo sesja w pełnym rozkwicie, no i pisanie pracy. Sporo wysiłku jeszcze przede mną. Doba  wydaje się być zbyt krótka. Dni mijają za szybko.
     Jestem okrutnie zmęczona, rankiem ostatkiem sił zwlekam się z łóżka, mój mózg przyswaja coraz mniej wiedzy...  a gdy dodam do tego upalną pogodę - za którą, jak wielokrotnie podkreślałam, nie przepadam - to wychodzi zestaw doskonały!

     Ponieważ, jak już wcześniej pisałam, muszę ukrywać się przed promieniami słońca, dlatego jeszcze długo nie będzie zdjęć w plenerze. Troszkę szkoda, bo tak soczysta zieleń nie utrzyma się zbyt długo, a zdjęcia na tle ściany i drzwi  zaczynają mnie nudzić, ale jak mus to mus!

            ...................................


     Wczorajszy mój strój to beżowa bawełniana bluzeczka, trapezowa spódniczka z zabawnym wzorem przypominającym zielone jabłuszka, pokazywana już na blogu tu w zimowej odsłonie z kozakami i grubym sweterkiem oraz bardzo luźno dziergany sweterek/kubraczek z rozszerzonymi rękawkami 3/4 zapinany na jeden sporej wielkości guzik. Do tego zamszowa torebka na długim pasku z wszywanymi małymi błyszczącymi szkiełkami z India Shopu oraz bardzo wygodne balerinki z ozdobnymi kokardkami. A na palcu wielki pierścionek w kształcie w pełni rozwiniętej róży. 





W wersji czaro-białej wyglądam jak z głębokiego PRL-u  -  jak tak spoglądam na to zdjęcie to dochodzę do przekonania, że mogłabym z powodzeniem wystąpić jako statystka w jednym z filmów Barei ;)


Miłego weekendu. 
Wam kochani życzę słonecznego – sobie zdecydowanie chłodniejszego – emocje egzaminacyjne już i tak wystarczająco podnoszą mi poziom adrenaliny i temperaturę ciała  J.

spódnica - Vero Moda; sweterek - no name; t-shirt - Marks&Spencer;
balerinki -Ideal Shoes ; pierścionek - prezent; torebka - India Shop