Ufilcowałam
kolejnego misiaka. Nadal daleko mu do mojego filcowego ideału, ale zgodnie z
maksymą, że to ćwiczenia czynią mistrza – ćwiczę, gdy tylko uda mi się znaleźć kilka
wolniejszych chwil, a właściwie jakby podsumować ilość czasu spędzonego na filcowaniu, to
wyszłoby, że kilka wolnych godzin.
Oczywiście
i tym razem nie obeszło się bez ran poniesionych na polu walki. Jak zwykle solidnie
pokłułam palce, no ale tak to już z tym filcowaniem w moim wykonaniu jest. Nie zdobyłam jeszcze wprawy i odpowiednich umiejętności, więc zamiast w kłębek włóczki zdarza mi się wkłuwać igłę w palce...
Misio powstał z włóczki czesankowej w kolorze brudnego różu i bieli. Przez ten kolor wyszedł taki dziewczyński. Po połączeniu elementów ma ok. 10 cm
wysokości, ruchome łapki i główkę, zwichrzoną grzywkę, jasny brzusio i okrągły
ogonek.
Jakiś
taki smutny z niego wyszedł gość. Może rozmyśla nad deszczowym latem, a może
smuci się, że w
tym roku podobnie do mnie nie będzie miał wakacji?
filcowy misio - hand made by ThimbleLady