wtorek, 28 lutego 2012

w kolorze soczystej mandarynki...


     

     Ostatnie tygodnie nie nastrajają mnie nazbyt pozytywnie. Choróbsko dalej mnie podgryza, sił coraz mniej, a obowiązków coraz więcej. Na szczęście za dwa dni 1 marca, a to znak, że zima chyli się ku końcowi. Zbliża się moja ukochana pora roku. Wiosna - czekam na nią z niecierpliwością i wielką nadzieją, że przyniesie mi wreszcie pozytywne zmiany...

     A jak wiosna to i porządki. Zaczęłam je w miniony weekend od wietrzenia szafy. Sporą część jej zawartości spakowałam w ogromne siaty i wydałam tym, którym są bardziej potrzebne niż mnie. W nagrodę na półkach i wieszakach zobaczyłam wolne miejsca, a także znalazłam kilka rzeczy, o których istnieniu dawno zapomniałam J.


     Po pierwsze - pomarańczowy sweter. Początkowo przeraził mnie swą intensywnością, ale po kilku podejściach dałam się do niego przekonać. Kartą przetargową było to, że jak donoszą znawcy tematu - kolor pomarańczowy (określany mandarynkowym J), obok pasteli - został uznany za najmodniejszy kolor wiosna/lato 2012. 

     Po drugie – krótka, sportowa spódnica z licznymi kieszeniami, stebnówkami i troczkami.

     Po trzecie – beżowe ponczo z delikatnej wełny zapinane na sporej wielkości guziki.
I tak oto zyskałam coś nowego, choć starego, na dodatek wpisującego się w obowiązujące trendy. Bez biegania po sklepach (nie lubię!), stresu i wydawania pieniędzy...



sweter - Divide by h&m ; spódnica -Moment by Moment ; ponczo - no name
top - no name; kozaki - Oxy's

czwartek, 23 lutego 2012

przybornik...

     Wiele wody upłynęło od mojej ostatniej aktywności na blogu. Powodów jest kilka. Przede wszystkim cierpię na permanentny brak czasu i niedobór sił. Już piąty tydzień boksuję się z dziwnymi infekcjami i nawrotem boreliozy. Moja facjata nie nadaj się do fotografowania.
Nic nowego nie uszyłam ani nawet nie przerobiłam. Nowa maszyna, która sprawiła mi tyle radości cierpliwie czeka na lepszy czas, może tak jak ja na wiosnę J.
     Ostatnio dotarły do mnie domówione stopki do maszyny. Wyglądają nieco kosmicznie, ale myślę, że niebawem rozwikłam jak je efektywnie wykorzystać w procesie szycia...



do tego wygodne pudełeczko na szpulki



     Mało tego - od sklepu, w którym zamawiałam stopki - otrzymłam miły prezent,  w postaci zestawu do patchworku. Mata podkładowa samoregenerująca się (po przecięciu sama się zasklepia) z podziałką, nóż krążkowy z dodatkowym ostrzem, liniał do patchworku i quiltingu, pisak znikający fioletowo-różowy oraz uchwyt do liniałów. Nic tylko brać się do rozpoznania nowej techniki J

niedziela, 5 lutego 2012

pomoc dla Grzesia...

     Zakończyłam szycie drobiazgów na aukcję. Okazało się jednak, że fantów jest już w nadmiarze i Kura d. zaproponowała mi przesłanie ich do mamy Grzesia - co też niniejszym czynię. Przesyłka gotowa – w poniedziałek wyruszy pod wskazany adres.

     Celem przygotowywanej aukcji jest zebranie pieniędzy na budowę podjazdu dla Grzesia. Składając grosz do grosza możemy wspólnie sprawić, że zarówno dla Grzesia jak i dla jego mamy dzień będzie jaśniejszy, a noc spokojniejsza.

Pamiętajcie razem możemy więcej!  Po szczegóły odsyłam na bloga Lali

     Mam nadzieję, że znajdą się nabywcy, którzy zasilą konto Grzesia i dadzą mu szansę na lepsze, wygodniejsze życie. Wszystkie uszytki naładowane są pozytywną energią, która - wierzę, że przyniesie nowym właścicielom odrobinę radości J.

     Do błękitnej anielinki z poprzedniego posta dołączają woreczki na drobiazgi – ja takowe wykorzystuję np. do przechowywania bielizny podczas wyjazdów.


     Do tego uśmiechnięty Czeburaszka alias Kiwaczek – jedna z postaci bajkowych z mojego dzieciństwa.



No i serduchowe zawieszki, które mogą z powodzeniem spełniać również rolę poduszeczek do igieł J.








A tu cała gromadka gotowa do wysyłki. 


Od dwóch tygodni walczę z trudną do spacyfikowania infekcją (albo to kolejne powikłanie poboreliozowe?!)  dlatego teraz aplikuję sobie chwilę odpoczynku i zabieram się wreszcie za kieszonki dla małych siłaczy z  Marzycielskiej Poczty
Serdecznie Was pozdrawiam.

czwartek, 2 lutego 2012

oTAGowana i to dwukrotnie...

I znów wkręcono mnie do zabawy i to aż dwa razy!
Pierwsze wyróżnienie przyznała mi weasel  prowadząca bloga  http://vintagesrintage.blogspot.com/
Za co bardzo dziękuję! 


ZASADY:                                                                
1. Napisz kto przyznał Ci nagrodę                                                               
2. Uzupełnij informacje o sobie                                       
3. Nominuj 10 blogerek  


I tak:
ulubiona piosenka: hmm muzyka towarzyszy mi od zawsze tak więc sporo - mniej lub bardziej ulubionych piosenek  - uzbierało się w moim …-letnim życie
Grace Jones Libertango
Edit Piaff Hymne’a l’amour, Non, je ne regrette rien ...
Perfect Niepokonani
Genialne dźwięki Jana A.P.Kaczmarka z filmu Unfaithful,
Ścieżka dźwiękowa z Requiem dla snu...   a to tylko czubek góry lodowej
ulubiony deser: żelki haribo (czy to jest deser???), aromatyczna kawa i lody owocowe
co cię wkurza: chamstwo, hipokryzja, obłuda, bezsilność 
gdy jesteś zła to: zmienia mi się kolor oczu a i potrafię siarczyście zakląć J
ulubione zwierzątko:
 pomijając gady i wszelkiej maści robale, to lubię wszystkie zwierzęta,
wielkim sentymentem darzę walenie - delfiny, orki, płetwale błękitne i biełuchy- absolutnie urocze, wywołują we mnie tylko pozytywne emocje, choć mam świadomość, że co niektóre z radością pożarłyby mnie bez mrugnięcia okiem
poza tym fascynują mnie konie – mądre, piękne, smukłe, dystyngowane, dzikie mustangi
najbardziej jednak rozczulają mnie miniaturowe koniki , które podobnie jak psy, tresowane są  (nie lubię tego określenia) na przewodników niewidomych
biały czy czarny: jak orka - biały i czarny, czarny i biały, biały z czarnym, czarny na białym (szczególnie gdy są to grochy J)
czego się boisz:  nieuleczalnych chorób, starości, nieporadności, uczucia bezsilności
moje zalety: hmmm uparta (zaleta i wada jednocześnie),
jaka jesteś na co dzień:  a to bardzo różnie bywa
co jest dla ciebie wspaniałe: 
życie, choć pioruńsko trudne jest niezwykle fascynujące
grzeszne przyjemności: czas zamilknąć J
Wyróżnienie przekazuję do:

... i wszystkich którzy tylko mają ochotę uchylić rąbka tajemnicy o sobie i swoich upodobaniach J                                                 
.......................................................................................


Kolejna zabawa, do której zaprosił mnie Bartek z bloga http://bartasde.blogspot.com/



ZASADY ZABAWY:
1)      umieść logo zabawy na swoim blogu
2)       Napisz przez kogo zostałeś/aś zaproszona/y
3)      Zaproś co najmniej 5 osób do zabawy
4)      Wymień i opisz swoje ulubione seriale

Jakie ja lubię seriale? Mówiąc szczerze nie bardzo mam czas na oglądanie tasiemców, w ogóle mam mało czasu na siedzenie przed TV, ale jeśli miałabym wybrać to:

Spadkobiercy – uwielbiam wręcz za genialną improwizację, za brak sztywnego scenariusz i „szycie” na żywo, za grę słów i niepowtarzalne dialogi, za aktorów i nie-aktorów, kabareciarzy...

Głęboka woda - za okrutną rzeczywistość, szarość dnia, za Marcina Dorocińskiego J

Czas honoru – za dramaturgię, tempo, za portrety ludzkie i prawdziwe  emocje, a nie tylko wojnę, gdzie honor i odwaga przeplata się z trudnymi wyborami, gdzie miłość jest i zdrada, gdzie kobiety są piękne, silne, a mężczyźni tacy prawdziwi z krwi i kości.

Przepis na życie - za poezję w gotowaniu, za zupełnie nową twarz Mai Ostaszewskiej, za permanentnie zakręconą Polę Madejską, ze genialne dialogi Beatki i Andrzeja

„On mnie nie zauważa. On mnie hoduje! Jak jakąś kurę nioskę.”
„Proszę cię, żebyś nie traktowała mnie w ten sposób. Spuszczasz wodę, kiedy do ciebie mówię!”
„Nie walczy się o faceta, który zeszmacił się z inną kobietą.”
„Jesteś tak wiarygodny jak tabloidy!”
„Rodzimy się nadzy, mokrzy i głodni, potem sprawy przybierają jeszcze gorszy obrót.”
„Gruba: Chcesz kawałek sernika?
Mańka: Nie, boję się że będę gruba.
Gruba: No coś ty, czytałam że sernik to dietetyczne ciasto. Sernik i szarlotka to najbardziej dietetyczne ciasta. Od trzech dni jem tylko to.” J
                                      
Seks w wielkim mieście – za modę z górnej półki, szaloną i barwną, za odważny, wyrafinowany styl, za pantofle Manolo Blanika  

Do zabawy zapraszam kobietki prowadzące blogi: