poniedziałek, 30 lipca 2012

turkusowe orzeźwienie.../refreshing turquoise...

     
 Smaczny deser na upał?
     Gęsty jogurt naturalny z szafirową galaretką. Odpowiednio schłodzony i obsypany soczystymi borówkami. Bardzo lekki i orzeźwiający. Szybki w przygotowaniu. Idealny na tak ekstremalne upały jakie nawiedziły nas w miniony weekend.

     Taka lekka fala orzeźwienia. A w trakcie oczekiwania na ściągniecie się galaretki - prace ręczne – turkusowa broszka. Kawałek filcu, nitka w odpowiednim kolorze, kilkadziesiąt koralików, odrobina watoliny do wypełnienia, trochę cierpliwości i powstał ośmioentymetrowy konik morski.




     Bardzo spodobał mi się ten rodzaj rękodzielnictwa, dlatego podejrzewam, że w najbliższym czasie popełnię jeszcze nie jeden filcowy drobiazg. A jak Wam się podoba mój mały konik?
Tymczasem pozdrawiam słonecznie...


turkusowy deser - me
broszka - konik morski - hand made by ThimbleLady

środa, 25 lipca 2012

satynowa maxi spódnica.../ satin maxi skirt...

     Wakacje na półmetku. Jak już nie raz wspominałam, nie jestem amatorką upałów i wylegiwania się na słońcu. Przed palącymi promieniami od zawsze chowam się w cieniu. W upalne dni, w mieście czuję się jak skwarka na patelni, na plaży – jeśli już na nią trafię, to wyleguję się tylko pod parasolką, a na spacery wyruszam późnym popołudniem, gdy temperatura zaczyna spadać. Tak więc na tegoroczne lato ogólnie nie narzekam, tym bardziej, że kolejny rok z rzędu spędzam je w pracy, ale sukienki, to tak od czasu do czasu chętnie bym założyła J - jeśli już się do nich przekonałam, to troszkę szkoda, aby całe lato wisiały smutnie w szafie...

bluzka Laura Ashley


     W każdym razie sukienki gotowe czekają na lepszy czas, a na razie - kwiecista maxi spódnica. Sprawiłam ją sobie pod koniec ubiegłorocznych wakacji. Pokazywałam ją już tu w nieco innej - bo jesiennej odsłonie. Tym razem białą bluzkę i sweterek zastąpiłam czarną, szyfonową bluzeczką z motylkowymi rękawkami z kolekcji Laury Ashley. Niewiele gotowych ubrań kupuję, ale ta bluzka spodobała mi się ze względu na bardzo ciekawy element ozdobny na przedzie - kilka wąskich zakładek wzdłuż dekoltu i sieć szczypanek poniżej.

bluzka Laura Ashley

     Wracając jednak do spódnicy. Kupon tkaniny dostałam od cioci, u której zalegał on w szafie od dłuższego już czasu. Spodobał mi się niemal od pierwszego wejrzenia. No i na tym "wejrzeniu" w zasadzie moja miłość do niego się skończyła. Czarna, jedwabna satyna, na której nadrukowane są sporej wielkości kwiaty w kolorze ecru okazała się nie lada przeciwnikiem. Walka była nierówna i tym razem to ja stałam na straconej pozycji. Po pierwsze - duży kwiecisty wzór, który tak bardzo mi się spodobał to spore wyzwanie jeśli chodzi o krój. Nie z każdym typem sylwetki obchodzi się łaskawie i nie do każdego fasonu pasuje. Po drugie - ciocia już coś z niego kroiła i chyba próbowała szyć, bo znalazłam kawałki nie sprutych do końca nitek. Nierówne krawędzie i dziwne wycięcia ograniczyły więc nico potencjał tkaniny. Po trzecie – jak już zdecydowałam, że uszyję powłóczystą spódnicę (wzorowałam się na gotowej spódnicy podejrzanej u koleżanki niemal z identycznego materiału) – tkanina skuteczne stawiała opór najpierw kredzie, a potem nożyczkom. Wyślizgiwała się, przesuwała i odkształcała tak mocno, że uzyskanie prostej linii dołu graniczyło z cudem. Ostatecznie – po wielu niecenzuralnych słowach – powstała ona – maxi spódnica! Nie wiem czy jeszcze kiedyś odważę się na potyczki z takim rodzajem tkaniny. W każdym razie, od roku omijam ją szerokim łukiem J. Cienka, lekka, matowa satyna miękko otulająca sylwetkę, wirująca przy każdym kroku i powiewie wiatru jest naprawdę świetna, ale jej szycie, to już zupełnie inna bajka – chyba nie moja!





spódnica - hand made by ThimbleLady; bluzka - Laura Ashley; balerinki - Parfois

wtorek, 17 lipca 2012

jagodowa panienka.../blueberry girl...


tilda

     Po chwili przerwy w szyciu powstał kolejny anielski opiekun.
     Lubię szyć te świetliste istotki, choć przyznam szczerze – wymagają wiele cierpliwości i sporej ilości czasu. Nie znoszę niewykończonych brzegów tkaniny, siepiących się niteczek – dlatego też dotychczas nie przekonał mnie trend na pozostawianie nogawek, rękawów czy dekoltów bez jakiegokolwiek, choćby zwyczajnego obrzucenia overlockiem lub zygzakiem. Ta moja mała ”fobia” dotyczy nie tylko ubrań, które szyję dla siebie, ale i tych maleńkich sukieneczek dla moich s(T)worków, co niestety znacznie wydłuża czas ich powstawania...

tilda jak uszyć

     Aniołek ma burzę rudych loków, filcowe butki ze srebrnymi kwiatuszkami, naszyjnik z kończyną w kolorze lawendy – aby poza opieką przynosił i szczęście domownikom.
Jego wiotką kibić okrywa biała, bawełniana sukienka w lawendowe i ciemno fioletowe wzory muśnięte bardzo delikatnymi srebrnymi niteczkami, a pod sukienką kryją się długie, białe pantalony z plisowaną falbanką - tą samą, która ozdabia rękawki. Towarzyszem anielskiej istotki jest mały ptaszek wykonany z kawałka lnu malowanego w różowe kwiatki.




aniołek jak uszyć



Niebawem aniołek pofrunie do Warszawy do swojego nowego domu. Ma nadzieję, że przypadnie do gustu nowym właścicielom J.

Jagodowa Panienka - hand made by ThimbleLady

sobota, 7 lipca 2012

bombowa spódniczka...

     
     "Wczoraj to historia, jutro tajemnica, a dziś to dar - bo jest teraz..."                     
     

     Spódnica bombka. Wynalazcą tego kroju jest Christian Lacroix , który bazując na  dziewiętnastowiecznych sukniach balowych, stworzył z tafty i satyny, a następnie zaprezentował całemu światu nieco szalone „le pouf”.  

     Dotychczas dzielnie opierałam się powracającym co jakiś czas modom na ten fason. Jeśli już zdradzałam moje ulubione spodnie dla spódnic lub sukienek, to wybierałam raczej ołówkowe, trapezowe lub szyte z półklosza. Teraz gdy bombka trąca nieco myszką – ja prezentuję moją pierwszą w życiu spódnicę o takim właśnie kroju. Oznacza to niezaprzeczalnie, że jestem absolutnie niemodną Polką.

     Biało-szaro-granatowa kratka z lekkiej bawełny doszyta jest do nieco krótszej batystowej podszewki. W miejscu połączenia obu tkanin, wszyta jest cienka gumka. Mocno marszczony dół spódnicy z - przestebnowanymi białą nicią - granatowymi taśmami, doszyty jest z kolei do dopasowanego karczka z czterema granatowymi guzikami dla ozdoby.  

     Ot taka dziewczęca, nieco filuterna spódniczka. Muszę przyznać, że nawet ją polubiłam. Czy z wzajemnością?

    
     Korale - to piątka niezwykle lekkich, drewnianych, różnej wielkości i koloru kulek oraz czarny satynowy sznurek. Półprodukty dostałam od koleżanki. Nawlekłam, zasupłałam i mam! 

     Towarzyszącym mi na wszystkich zdjęciach statystą, jest niebieska parasolka - od kilku, szczególnie mokrych dni - obowiązkowy i niezawodny mój przyjaciel J


spódnica bombka - po przeróbce; korale - hand made; baleriny - Parfois
statysta błękitna parasolka - ???