Dawno temu w ulbionym sklepie z tkaninami zakupiłam nieco ponad pół metra zielonego termoflauszu. Ot tak, bez pomysłu na jego wykorzystanie - niestety czasem tak mi sie zdarza :). Ale po miesiącach leżakowania w kartonie nadszedł jego czas.
Na początek uszyłam z niego ropucha
(tu).
Potem wykroiłam dwie pary kapci
(tu).
Nadal jednak pozostały sporej wielkości skrawki, z którymi postanowiłam ostatecznie się rozprawić. I tak oto powstała wielkooka, wielopalczasta mięciutka żabia przytulanka. Ponieważ po opublikowaniu zdjęć ropucha kilka osób zwróciło mi uwagę na smutny wyraz jego lica - zdecydowałam, że ta będzie uśmiechać się radośnie. Ma więc haftowany uśmiech i wielkie filcowe źrenice. Ponadto wyposażyłam ją w ruchome górne łapki zakończone krągłymi paluchami. Czy to zielone "coś" przypomina żabkę?
Daleko jej do żabiego ideału piękna, ale za to lubi dziarsko podskakiwać. Dlatego szybko zmieniła miejce zamieszkania. Przeniosła się do małej Basi - córeczki mojej przyjaciółki i razem z nią miło spędza czas. Basi bowiem absolutnie nie przeszkadza jej nieco dziwaczna fizjonomia.
hand made by ThimbleLady