czwartek, 28 września 2017

szczęście zaklęte w słoniach - akcja w dobrej sprawie

Kochani bardzo dziękuję Wam za ogrom miłych słów pod poprzednim postem. To budujące, wzruszające i w ogóle tak jakoś cieplutko robi się na serduchu, a dzień wydaje się być piękniejszy.

Na razie będzie moje "dalej..." bo przecież nie spoczęłam na laurach. Na początek przeszukałam dysk komputera. Teksty, tabelki, zdjęcia... Jak zwykle znalazło się trochę niepotrzebnych plików, trochę śmieci, ale udało się też trafić na kilka ciekawostek.
Np znalazłam słonie. Miękkie, wielkouche i całkiem sympatyczne. O ile mnie pamięć nie zawodzi to uszyłam je na początku roku. Słonie przeznaczone były na aukcję charytatywną, którą ogłosiła Susanna z bloga http://szyjesobie.blogspot.com/.
Pamiętacie piosenkę dla dzieci, której słowa brzmią... "cztery słonie, zielone słonie, każdy kokardkę ma na ogonie..."?  Zainspirowana tymi słowami uszyłam cztery słonie, ale ani zielone ani z kokardkami - chociaż nie przepraszam - jeden z nich ma limonkową kokardkę pod szyją J.
Moje słonie mają za to supełki na ogonkach i trąbach. A po cóż im te węzełki?! Ano po to, że akcja dotyczyła zebrania funduszy na leczenie pewnego młodego człowieka, którego dopadła bardzo rzadka i nieprzewidywalna choroba Niemanna Picka potocznie zwaną "dziecięcym Alzheimerem".
Choć wydaje się to niemożliwe, to okazuje się, że i w wieku niespełna 21 lat można zagubić się w swoim świecie...
Do akcji przyłączyło się sporo osób, które szyły, dziergały, wyklejały, a nawet wypalały słoniowe piękności. Wyczarowane z różnych materii słonie z supełkami - jak w bajce Juliana Tuwima o Słoniu Trąbalskim zapominalskim poszybowały do Fundacji Stonoga, której Jasiek jest podopiecznym, a dalej na licytację. Udało się zebrać sporo pieniążków na lek, który pozwoli zatrzymać chorobę. Parę grosików do puli wpadło i za moje słonie. Mam nadzieję, że tym którzy je zakupili przyniosą dużo szczęścia, bo co jak co, ale trąby to mają konkretnie zadarte do góry J

Uszyłam je z naturalnego lnu, wzorzystej bawełny i flauszu. Wypełniłam kulką silikonową co sprawia, że są mięciutki i nawet po usilnym wygnieceniu wracają do wyjściowej formy. Można też je swobodnie wyprać.

Na dodatek słonie okazały się wytrawnymi modelami. Nim znalazły się w paczce uroczo pozowały mi do zdjęć w bluszczowych listkach.

e-fectyinspiracji, efectyinspiracji, słonie, szyta zabawka, szyte z pasją, pluszowe słonie, maskotka, akcja w dobrej sprawie, charytatywnie, moje (S)tworki, jak uszyć słonia, szycie dla dzieci,

e-fectyinspiracji, efectyinspiracji, słonie, szyta zabawka, szyte z pasją, pluszowe słonie, maskotka, akcja w dobrej sprawie, charytatywnie, moje (S)tworki, jak uszyć słonia, szycie dla dzieci,

e-fectyinspiracji, efectyinspiracji, słonie, szyta zabawka, szyte z pasją, pluszowe słonie, maskotka, akcja w dobrej sprawie, charytatywnie, moje (S)tworki, jak uszyć słonia, szycie dla dzieci,

e-fectyinspiracji, efectyinspiracji, słonie, szyta zabawka, szyte z pasją, pluszowe słonie, maskotka, akcja w dobrej sprawie, charytatywnie, moje (S)tworki, jak uszyć słonia, szycie dla dzieci,

e-fectyinspiracji, efectyinspiracji, słonie, szyta zabawka, szyte z pasją, pluszowe słonie, maskotka, akcja w dobrej sprawie, charytatywnie, moje (S)tworki, jak uszyć słonia, szycie dla dzieci,

e-fectyinspiracji, efectyinspiracji, słonie, szyta zabawka, szyte z pasją, pluszowe słonie, maskotka, akcja w dobrej sprawie, charytatywnie, moje (S)tworki, jak uszyć słonia, szycie dla dzieci,

e-fectyinspiracji, efectyinspiracji, słonie, szyta zabawka, szyte z pasją, pluszowe słonie, maskotka, akcja w dobrej sprawie, charytatywnie, moje (S)tworki, jak uszyć słonia, szycie dla dzieci,

e-fectyinspiracji, efectyinspiracji, słonie, szyta zabawka, szyte z pasją, pluszowe słonie, maskotka, akcja w dobrej sprawie, charytatywnie, moje (S)tworki, jak uszyć słonia, szycie dla dzieci,

Dużo słońca kochani na te ostatnie wrześniowe dni. 

e-fectyinspiracji, efectyinspiracji, słonie, szyta zabawka, szyte z pasją, pluszowe słonie, maskotka, akcja w dobrej sprawie, charytatywnie, moje (S)tworki, jak uszyć słonia, szycie dla dzieci,
słonie made by ThimbleLady

piątek, 22 września 2017

co dalej...

Jak już pewnie zauważyliście mam spore zaległości blogowe. I nie żebym się leniła. Co to to nie! Wręcz przeciwnie. Mam tyle obowiązków, że na hobby pozostaje coraz mniej czasu i energii. Jestem bardzo zmęczona, mam ciągły niedoczas. Ale gdy tylko wykroję jakąś małą chwilkę szyję, wyklejam, czasem maluję. Gorzej z robieniem zdjęć i ich publikacją. Jedną z przyczyn jest to, że zazwyczaj kończę szycie późną nocą czyli w porze, która nie sprzyja robieniu dobrych zdjęć. Potem zazwyczaj szybko wszystko pakuję, rankiem biegnę do pracy, a po niej uszytki wyfruwają dalej. Druga sprawa - mój aparat fotograficzny przez lata intensywnej eksploatacji bardzo się wysłużył. Uwielbiam robić zdjęcia - nie tylko na bloga, więc noszę go ze sobą niemal wszędzie. Do pracy, na spacer, w odwiedziny... W torebce, siatce, w ręce, zawieszony na szyi. Przekładam go z miejsca na miejsce. Nie żebym o niego nie dbała, ale wiadomo jak to jest. Raz przez moją nieuwagę zsunął się z sofy na dywan i pojawiły się na ekranie i to na samym środeczku czarne piksele zasłaniające fotografowany obiekt. Zaczęła też wypadać bateria i teraz mam bardzo hipsterski zacisk z drutu wokół aparatu. Chyba więc najwyższa pora na zmianę aparatu. No i tu dopiero pojawiają się schody... Jaki aparat wybrać?! Nie sądziłam, że to będzie aż tak trudne...

Te rozważania nad aparatem fotograficznym, uświadomiły mi, że aparat ten towarzyszy mi dzielnie od chwili założenia bloga, czyli od.... siedmiu lat (!). We wrześniu - dokładnie 4.09 minęło 7 lat od pojawienia się pierwszego posta.
Świętuję więc dziś nieco spóźnione urodziny bloga - siedem długich blogowych lat to jest w końcu coś! Gorące ciasto gruszkowe popijam aromatyczną kawą i tak sobie dumam, co dalej... 
Lubię ten mój wirtualny świat, ale...


Pozdrawiam "urodzinowo" i życzę Wam cudownego dnia!

niedziela, 17 września 2017

podarek z Verdun... / moja kolekcja naparstków... cz.12 / my thimble collection part.12...

Jak już wspominałam miniony wakacyjny czas obfitował w urocze niespodzianki. Naparstki, które z lubością zbieram od wielu laty "przylatywały" do mnie z różnych zakątków Polski i świata. Myślę, że minie sporo czasu zanim uda mi się je wszystkie tu zaprezentować, szczególnie, że moja obecność w tym wirtualnym świecie jest ostatnio nieco ograniczona. Oczywiście mogłabym zrobić zbiorczy post ze wszystkimi okazami, ale odebrałoby to im wagę i emocje jakie im towarzyszą. Bo te naparstki dla mnie to nie tylko kolekcja. Nie zbieram ich dla ilości to emocje związane z miejscami, z których one pochodzą i ludźmi, których spotkałam na swojej drodze.
Dlatego też dzisiejszy wpis poświęcam kolejnemu okazowi, który dotarł do mnie na początku tegorocznych wakacji. Naparstek ten sprezentowała mi Ania z bloga Być kobietą ... w podróży http://pannaanna-mmanna.blogspot.com/
To już kolejny podarek od Ani. Osoba, która mnie właściwie nie zna zadaje sobie tyle trudu, aby zrobić mi niespodziankę. W ferworze swoich spraw pamięta o mojej pasji, wydaje pieniądze na zakup naparstka i nadanie przesyłki z odległego zakątka Europy i dołącza liścik pełen miłych słów. Aż się ciepło robi na sercu. Aniu ogromnie Ci dziękuję za kolejny podarek.

Naparstek pochodzi z Verdun i  pokazuje żołnierzy walczących w jednej z najbardziej krwawych bitw I Wojny Światowej. 
Bitwa pod Verdun we Francji  toczona pomiędzy III Republiką Francuską a Cesarstwem Niemieckim trwała prawie rok i przyniosła wiele ofiar - po każdej ze stron zginęło ponad 300 tys. żołnierzy... 

efectyinspiracji, e-fectyinspiracji, naparstek, naparstki, naparstki kolekcjonerskie, moja kolekcja, moje kolekcja naparstków, thimble, my thimble collection, Verdun

efectyinspiracji, e-fectyinspiracji, naparstek, naparstki, naparstki kolekcjonerskie, moja kolekcja, moje kolekcja naparstków, thimble, my thimble collection, Verdun
moja kolekcja naparstków/my thimble collection...

c.d.n.