środa, 23 maja 2012

letnia sukienka... / summer dress


     Tylko w maju zieleń jest tak intensywnie zielona, świeża i soczysta. Cieszę więc nią oczy. Wdycham rześkie powietrze o poranku. Wsłuchuje się w trele ptaków. Chłonę ten obraz i zapisuję w pamięci na długie zimowe dni...


     A skoro maj i słońce na niebie to i czas na sukienki, lekkie, zwiewne i kobiece. Dziś pokazuję pierwszą z nich - letnią sukienkę z wiskozy w nieco orientalnym klimacie. Długa i prosta, z nadającymi kształt „bliżej ciała” zaszewkami na przedzie i tyle, długim zamkiem ukrytym w cięciu na plecach i pęknięciem w szwie na tyle. Szyje się ją dość szybko i bez większych problemów, ponieważ nie jest idealnie dopasowana, a jedynie lekko otula sylwetkę - nie wymaga dziesiątek przymiarek i upinania. Nie potrzebuje też specjalnej oprawy. Mimo najprostszego z możliwych fasonów przyciąga wzrok. Efekt „robi tu” oryginalny deseń, który aż szkoda ukrywać w zakładkach, marszczeniach czy plisach. Jedyny mankament stanowi dekolt. Chciałam aby był niewielki i blisko szyki. W praktyce okazał się absolutnie nietrafiony. Gdy przymierzałam sukienkę w trakcie szycia wydawał mi się w porządku, po skończeniu okazał się - jak dla mnie - za mało podkrojony. W pozycji stojącej jest jeszcze ok., ale podczas siadania podciąga się jeszcze wyżej dotykając szyi, czego absolutnie nie toleruję (dlatego nie noszę golfów, a koszule mam zawsze z za dużym, lekko odstającym kołnierzykiem). Muszę go czym prędzej powiększyć, bo w innym razie sukienka na trwałe zawiśnie na wieszaku! A byłoby szkoda, bo przetestowałam ją w ostatnie upalne dni i egzamin (poza dekoltem rzecz jasna) zdała śpiewająco – lekka i przewiewna tkanina świetnie poradziła sobie z ponad trzydziestostopniowymi temperaturami.




Te pomarańczowe maki nie-maki kwitną przed moim blokiem i radośnie tańczą w rytm wiatru...

sukienka - hand made by ThimbleLady; bransoletka - India Shop; 
foto - AnnaM & me

niedziela, 20 maja 2012

moja kolekcja naparstków... / my thimble collection...

     Ciag dalszy prezenetacji mojej kolekcji.

     Dla niewtajemniczonych – od wielu lat namiętnie kolekcjonuję naparstki. Dlaczego właśnie naparstki? Może dlatego, że towarzyszą mi one od dzieciństwa - wychowywałam się w domu krawcowej, dla której naparstek stanowił podstawowe narzędzie pracy – czego do dziś nie rozumiem, bo sama rzadko z nich korzystam. 
    Najstarszy – czyli ten, od którego się wszystko zaczęło, to najprawdziwszy naparstek krawiecki - pamiątka po mojej babci. 
     
   Kolejne – już bardziej ozdobne niż użytkowe - przywoziłam sobie jako pamiątki z dalszych i bliższych podróży. Gdy zdrowie, a właściwie jego brak uniemożliwiło mi wędrówki, to moi przyjaciele, a nawet bliżsi i dalsi  znajomi dowiedziawszy się o mojej pasji, odwiedzając różne piękne miejsca, zaczęli rozglądać się za naparstkami dla mnie J - za co jestem ogromnie wdzięczna! Dzięki nim główne moja kolekcja wolno, ale systematycznie się powiększa. A posiadane naparstki mają dla mnie ogromną wartość sentymentalną. Są metalowe, porcelanowe, gipsowe i drewniane, a jeden z nich - znaleziony na pchlim targu pod Akropolem - jest nawet srebrny. Każdy z nich ma swoją historię. Każdy jest opisany – skąd i kiedy do mnie dotarł, a także kto zadał sobie tyle trudu, aby sprawić mi tak miłą niespodziankę. 

    Dziś prezentuję trzy z nich. Te cudeńka przyleciały do mnie z bardzo daleka. Są prezentem od mojej przyjaciółki Agaty - na stałe mieszkającej w Bawarii. Ciekawe dlaczego nie mam jeszcze w swojej kolekcji naparstka z tej części Niemiec J ?

     A oto prosto z Nowego Jorku, wielki jak samo miasto naparstek, na którym nie mogło zabraknąć najbardziej charakterystycznych symboli miasta - dumnie prężąca się Statua Wolności, Mahattan  i drapacze chmur...

e-fectyinspiracja, naparstki kolekcjonerskie, moja kolekcja naparstków, pamiątka z podróży

e-fectyinspiracja, naparstki kolekcjonerskie, moja kolekcja naparstków, pamiątka z podróży
e-fectyinspiracja, naparstki kolekcjonerskie, moja kolekcja naparstków, pamiątka z podróży

    Stąd już niedaleko na skąpaną w słońcu Florydę, skąd pochodzi kolejny, porcelanowy  naparstek - lśniący kolorami tęczy, z maleńką mapą półwyspu, wyłaniającym się z fal Zatoki Meksykańskiej delfinem i długonogim flamingiem.

e-fectyinspiracja, naparstki kolekcjonerskie, moja kolekcja naparstków, pamiątka z podróży

     A jeśli komuś nadal za mało słońca, to zapraszam do Republiki Południowej Afryki, skąd przyleciał kolejny naparstek - wykonany z metalu, solidny, ciężki, ze sporej wielkości wgłębieniami i z charakterystyczną  flagą RPA.

e-fectyinspiracja, naparstki kolekcjonerskie, moja kolekcja naparstków, pamiątka z podróży

W kolejce do prezentacji czekają już kolejne okazy, dlatego c.d.n.J

czwartek, 10 maja 2012

hipopotam Felek...


     Nie mam ostatnio na nic czasu...
Duże formy krawieckie czekają na realizację. Tkanina na sukienkę czeka cierpliwie na moje zainteresowanie. To, że doba jest za krótka zauważyłam wieki temu, ale żeby aż tak?! Naprawdę nie wiem jak to się dzieje, ale czas w moim życiu jakoś niewiarygodnie się kurczy, ucieka niczym złodziej i tylko zostawia po sobie ślady w formie zmarszczek tu i ówdzie. A wydawało się, że jak zakończę etap egzaminów, pisania pracy itp. itd. będę miała wolnego czasu pod dostatkiem. Nic bardziej mylnego. Mam nawet wrażenie, że wtedy było go więcej. Chyba muszę popracować nad lepszą organizacją...
Jedyne co ostatnio uszyłam to sukienka dla mamy, ale ta (czyt. mama) unika flesza jak ognia, dlatego o fotografii  ukazującej moje wypociny nawet nie było mowy, a pomocnika w postaci manekina jeszcze się nie dorobiłam J
Ale, ale mam jeszcze tego oto hipopotama J

hipopotam


     Wystarczył kawałek szarego flauszu, ostre nożyczki, kawałeczki bawełnianych tkanin (w tym przypadku w kratkę i w groszki) na portki i apaszkę, kilka guziczków, wypełniacz, który nadał hipciowi obłych kształtów no i dwie ręce oczywiście. Wszystko to doprawione dla smaku krztą cierpliwości dało taki efekt. 

hipopotam jak uszyć hipopotama

hipopotam przytulanka



hipopotam przytulanka

hipopotam przytulanka

     A oto sprawca całego zamieszania. Robiąc ostatnio porządki wpadły mi w ręce fotografie, które zrobiłam  podczas wizyty u mojej przyjaciółki cale dziesięć lat temu. Pewnego dnia wybrałyśmy się do warszawskiego ZOO i „spotkałyśmy” tam pewnego uroczego osobnika.
Ten olbrzym drzemał sobie leniwie zanurzony w swoim basenie wynurzając jedynie na powierzchnię wody, sporej wielkości nozdrza. Nagabywałam go cierpliwie aby podpłynął bliżej i pokazał „więcej siebie”, ale był całkowicie nieczuły na jakiekolwiek prośby, kokieteryjne trzepotania rzęs i takie tam zaczepki.
Ostatecznie niczym Ewa Adama w raju udało mi się go skusić jabłkiem, a wtedy on pokazał mi całe swoje uzębienie i wszystko to co znajdowało się w jego paszczy J.
Zdjęcia troszkę słabe, bo wykonane były analogowo. Ponieważ nie mogłam znaleźć kliszy zeskanowałam wywołane fotki, ale straciły tym samym na jakości.


 hipopotam Felek - hand made by ThimbleLady



czwartek, 3 maja 2012

majówka i książki...


Nutmeg zaprosiła mnie do zabawy...  zaproszenie przyjęłam z radością, bo bardzo lubię czytać, choć prawdę powiedziawszy przez ostatnie pięć lat, tylko w okresie wakacji miałam czas na czytanie czegokolwiek poza literaturą ekonomiczną.

O jakiej porze dnia czytasz najchętniej?
Za czasów licealnych każdy moment był dobry na książkę.
Teraz czytam, gdy tylko uda mi się wygospodarować odrobinę wolnego czasu – najczęściej więc wieczorem, a gdy zdarzy się wolny weekend, to nadrabiam zaległości czytelnicze i wtedy po książkę sięgam w ciągu dnia...

Gdzie czytasz?
W domu – w pokoju lub na balkonie, w tramwaju, pociągu, coraz częściej w kolejce do lekarza... za to na pewno nie w samochodzie i autobusie, bo wtedy skaczące literki doprowadzają mnie do choroby lokomocyjnej...

W jakiej pozycji najchętniej czytasz?
Na siedząco lub leżąco.

Jaki rodzaj książek najchętniej czytasz ? 
Trudno mi wybrać jeden gatunek literacki, po który najchętniej sięgam. Lubię książki podróżnicze, psychologiczne, historyczne, biografie... Uwielbiam też poezje.
Od lat jestem fanką „Małego Księcia”, co jakiś czas wracam do „Mewy” Richarda Bacha, za czasów licealnych zaczytywałam się wszystkim co wyszło z pod pióra Edwarda Stachury. Lubię zarówno „Damę Kameliową” A.Dumasa jak i twórczość Charlesa Bukowskiego.

Jaką książkę ostatnio kupiłaś/dostałaś?
„Coco Chanel życie intymne”

Co czytałaś ostatnio?
„Życie i nauka mistrzów Dalekiego Wschodu”

Co czytasz obecnie?
Coco Chanel życie intymne”

Używasz zakładek czy zaginasz ośle rogi?
Jeśli zakładką można nazwać bilet tramwajowy, kwitek ze sklepu, wizytówkę, ulotkę reklamową - to zdecydowanie używam zakładek, mam nawet taką jedną prawdziwą zakładkę, ale nigdy nie mogę jej znaleźć gdy jest potrzebna.

E-book czy audiobook?
W tej dziedzinie nie jestem nowoczesna, z tych dwóch możliwości wybieram trzecią -  tylko i wyłącznie książki w tradycyjnej papierowej formie, pachnące drukiem, szeleszczące, pozwalające mi na użycie wyobraźni

Jaka jest twoja ulubiona książka z dzieciństwa?
„Konik Garbusek” – do dziś pamiętam jak szlochałam nad jego losem
„Mały Książe”, którego kocham miłością niezmienną do dziś
„Ania z Zielonego Wzgórza” za prawdziwego rudzielca, ideały, otwartość

Którą z postaci literackich cenisz najbardziej?
W czasach dziecieństwa chciałam być taka jak Ania Shirley lub Pollyanna J
Dziś nie mam takiej postaci literackiej. Fascynują mnie „prawdziwi” ludzie z ich słabościami, ograniczeniami i emocjami, może właśnie dlatego zaimponowała mi i pomogła na życiowym zakręcie postawa nie-literackiej postaci - Martyny Wojciechowskiej „Przesunąć horyzont” trafiłam na tę książkę w bardzo trudnym dla siebie momencie życia i - może to zabrzmi nieco dziwacznie, ale dała mi kopa do walki


Do zabawy zapraszam:

A Wy jak spędzacie ten najdłuższy weekend roku?