czwartek, 31 marca 2011

gorzka czekolada z nadzieniem mandarynkowym i kubek mleka na dokładkę...



     Podobno to nasza podświadomość kształtuje zmiłowanie do niektórych kolorów i niechęć do innych. Osobiście bardzo lubię biel i czerń. Często wybieram brąz, oliwkę i wszelkie odcienie szarości.

W roli głównej brąz.
     Analitycy kolorów określają go nudnym, smutnym a nawet depresyjnym. Ponoć wybierają go ludzie, którym brak pewności siebie i stabilizacji, dla których przyszłość to niepewność i lęk, którzy uciekają przed życiem w jakąś inną sferą - głównie pracę, której poświęcaj całą swoją energię. I w tym są rzetelni, odpowiedzialni i pracowici. Hmmm ciekawe.... Ja sięgam po niego niezwykle często.

   Dla mnie brąz to pełne blasku kasztany, gorąca czekolada,  cukierki o wdzięcznej nazwie Kukułki, lśniące futro brunatnych niedźwiedzi, bursztyn.




     Sukienka/tunika, którą mam na sobie ma bardzo smakowity odcień - taki  mocno czekoladowy. Niewątpliwym jej atutem jest to, że wykonana jest z bawełnianej koronki, co sprawia, że jest niezwykle wygodna i nie gniecie się. Głęboki dekolt na plecach i całkiem  spory na przodzie ozdobny jest sznureczkami z nawleczonymi koralikami w malowane kontury róż. Dla kontrastu - biała bluzka z rozszerzanymi rękawami i tasiemką wokół dekoltu. Uszyłam ją z kreponu ponad rok temu, swoje w szafie odleżała - a więc teraz czas na jej inaugurację – bo moim zdaniem – białych bluzek nigdy za wiele! A żeby analitycy kolorów nie mieli tak ławo z rozłożeniem mnie na czynniki pierwsze, dodałam barwny akcent w postaci apaszki, która swą intensywnością idealnie wpisuje się z aktualny trend ferii kolorów. 

  


tunika - per una; legginsy - no name; buzka - hand made;
kozaki - Oxy's, apaszka - India Shop, pierścionek i kolczyki - India Shop

niedziela, 27 marca 2011

indyjski jedwab i polska aura...


     Indie są drugim po Chinach największym producentem jedwabiu na świecie, ponadto są jedynym miejscem, gdzie wytwarzane są wszystkie cztery rodzaje jedwabiu ten najbardziej ceniony – muga oraz mullbery (morwowy), tasari i eri.

     Jedwab jest bardzo przyjemny w dotyku, delikatny, cienki i miękki oraz bardzo sprężysty co sprawia, że wykonane z niego wyroby nie gniotą się. Wszystkie te cechy – a szczególnie fakt „nie gniecenia się” sprawiają, że jedwab, to jedna z moich ulubionych tkanin - nie znoszę wręcz prasować! Natomiast szycie jedwabiu, to już zupełnie inna sprawa – to spore wyzwanie nawet dla wprawionej w bojach krawcowej, wymaga doświadczenia, cierpliwości i dokładności! Mam na swoim koncie szycie kilku jedwabnych bluzeczek i sukienek, ale przyznam szczerze wspominam to dość koszmarnie i raczej nigdy więcej czegoś takiego się nie podejmę.  



  

     Moja zielona bluzka w delikatny, kwiatowy wzór z haftem i cekinami wokół dekoltu i u dołu rękawów z jedwabiu indyjskiego, to jedna z dwóch jakie posiadam w szafie – druga jest w kolorze czerwonym, ale o niej opowiem przy innej okazji. Obie otrzymałam w prezencie od znajomych, którzy podróżowali po Indiach – tym bardziej cieszy mnie fakt, że są moje.

     Luźna bluzka/tunika w kwiaty, haft, cekiny, wielki pierścień z zielonymi kamykami, do tego spodnie-dzwony - jeszcze przydałby się rozwiany włos i koturny i byłoby jak w latach ’70 - dzieci kwiaty reaktywacja!




A już się wydawało się, że po zimie pozostały tylko wspomnienia, a tu mijający właśnie weekend sprawił nam taką niespodziankę. Płatki śniegu znów spłatały figla i zimną pierzynką okryły połacie ziemi.

płaszcz - no name; szal - DIY; bluzka - prezent; spodnie - hand made
kozaki - Laura Rosa; pierścionek - Rossman

Ale kalendarzowa wiosna już się rozpoczęła.
A jeśli wiosna - to kolor zielony, a jak zielono, to na całego - i w stroju i w jedzeniu.
Zainspirowana właśnie kolorem zielonym, dziś polecam lekkie, dietetyczne i niezwykle smaczne danie wegetariańskie.
Makaron z brokułami i odrobiną sera


Potrawa nie tylko smaczna, syta ale i bardzo prosta w wykonaniu.
- makaron gotujemy w osolonej wodzie z odrobiną oliwy
- brokuł dzielimy na koszyczki i na kilka zaledwie minut wrzucamy do wrzącego rosołu warzywnego z kilkoma listkami magi i suszonego selera, odcedzamy, wrzucamy do woka lub na patelnię, na rozgrzaną oliwę z oliwek z czosnkiem. Gotowe brokuły wykładamy na ugotowany makaron i na koniec posypujemy odrobiną startego na grubej tarce sera. 

bon appetit!

czwartek, 24 marca 2011

luz blues...


     "Gdy świat w kawałki na twych oczach rozpadł się
gdy nie ma już ucieczki nawet w tępy sen
gdy każdy dzień wyszczerza zęby jak zły pies
jest jedna rzecz którą w szaleństwie warto mieć
luz blues w niebie same dziury
luz blues skóra lgnie do skóry
luz blues nasz ostatni azyl
kaloryfer parzy znów zaczęli grzać
może do piekła pójdę i nie dla mnie raj
choćbym przemycać miała wezmę ciebie tam
luz blues w niebie same dziury
luz blues skóra lgnie do skóry
luz blues słodki słodki ból
luz blues do utraty tchu
luz blues nasz ostatni azyl
kaloryfer parzy znów zaczęli grzać ..."

                 /Urszula    „Luz blues w niebie same dziury”/


     Jeans – są tacy którzy kochają go bezwarunkowo i to w każdej postaci i tacy, którzy nazwijmy to delikatnie nie darzą go specjalnym uczuciem – jedno jest pewne – dla nikogo nie jest obojętny. Spodnie, sukienki, kurtki, płaszcze, szorty, kamizelki, kapelusze, torebki - można z niego wyczarowac niemal wszystko.
     Jeśli chodzi o moją szafę, to bardzo rzadko można go tam spotykać, co jednak nie oznacza, że w ogóle nie jest obecny. 


tunika - E-vie; jeansy - New Look; bluzka - Marks&Spencer; apaszka - no name
pierścionek - prezent od mamy; zamszowe botki - Keon


     Mam nadzieje, że to ostatnie już zdjęcia ze śniegiem w tle. Wiem, że powinnam zaklinać wiosnę aby na stałe już u nas zagościła, ale kto wie co nam przyniosą najbliższe dni. Nie ma to jak piękne błękitne niebo rozświetlone promieniami słońca.




płaszcz - Sara Kelly Collection; pasek - sklepik z galanterią skórzaną; szal+czapka - Pawonex
torebka - vintage; kolczyki - prezent od cioci

poniedziałek, 21 marca 2011

wiosna ach to ty...


     „Dzisiaj rano niespodzianie zapukała do mych drzwi 
Wcześniej niż oczekiwałem przyszły te cieplejsze dni
Zdjąłem z niej zmoknięte palto, posadziłem vis a vis
Zapachniało, zajaśniało, wiosna, ach to ty
Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty...”


     Powinnam chyba troszkę zmienić słowa tej skądinąd pięknej piosenki – przynajmniej na dziś!
Czekałam na wiosnę cierpliwie i z nadzieją na ciepłe promienie słońca, świergot ptaków o poranku, pąki na drzewach, bukiety żonkili w wazonie, a przede wszystkim dłuższe dni i świetne samopoczucie... 
    Wiosna jednak przywitała mnie bólem głowy, który wraz z upływem godzin narastał do poziomu, który zmusił mnie do zajęcia pozycji horyzontalnej i na długi czas niemal wyłączył mnie z życia, wyssał siły witalne, otępił i przydusił. Brr okropieństwo! Wiosna, a w zasadzie  pierwszy jej dzień mnie sponiewierał!
                                                        
        Raczej nie będę go dobrze wspominać... 

                                       Próbowałam coś z siebie wykrzesać, ale efekt jak widać mizerny...
                                                             


     Mój dzisiejszy strój też mało wiosenny – ciemne brązy bliższe są jesieni aniżeli budzącej się do życia wiośnie. Ciemny sweter – nie raz już pokazywany na blogu - z rękawami ¾, bawełniana bluzka w kolorze ecru, dla odmiany z troszkę za długimi rękawami  (bardzo lubię takie „długaśne” rękawy) i znane dobrze zamszowe kozaki.
     Jedyny „powiew wiosny” w tym zestawie, to trapezowa spódnica w zabawne jabłuszka i wisior za szkła weneckiego i pomarańczowych korali zawieszony na sznureczku z jedwabnych nici. 







spódniczka - Vero Moda; sweter - Watcher; bluzka - no name; kozaki - Oxy's
wisior - suwenir z podróży; kolczyki- stoisko z biżuterią
                                                      /Marek Grechuta "Wiosna ach to ty"/

sobota, 19 marca 2011

co z tą czerwienią?


     Czerwień – 
kolor życia i skrajnych emocji – miłość, złość, wstyd;   
krew, ogień, śmierć; 
czerwone luksusowe samochody, czerwony lakier do paznokci, czerwień ust, czerwone wino...
ogniste argentyńskie tango, flamenco;
seks i prowokacja.
     Czerwień - 
stymulator ludzkiej psychiki - pobudza, rozdrażnia, przykuwa uwagę
- czerwona bielizna na egzaminie maturalnym; 
- kokardka na nadgarstku jako ochrona przed złymi mocami; 
- ulubiony kolor Hippisów oznaczający miłość i pokój;
- w Chinach kolor szczęścia, powodzenia i miłości; 
- w Japonii symbol i atrybut bohaterstwa;
- w Południowej Afryce kolor żałoby;
- w ezoterycy kolor czakry korzenia...



     Czerwień to nie mój kolor, zdecydowanie nie mój. Może dlatego w bardzo niewielkich ilościach gości w mojej szafie. Gdy sięgam pamięcią wstecz widzę czerwoną spódnicę z kory na falbaniastych halkach – młodzieńczy bunt przeciwko ówczesnej szarej rzeczywistości,  czerwoną krótką sukienkę, którą uszyłam sobie na wesele kuzyna (po tym wydarzeniu oddałam ją koleżance) oraz dyżurny sweterek w kolorze czerwonego wina, do dziś spoczywający na półce – tak na wszelki wypadek.
I jeszcze nieistniejąca od dawna czerwona bluzeczka z szerokimi rękawami przerobiona z maminej hipisowskiej bluzki  - część stroju cyganki z baliku karnawałowego i kostiumu do przedstawienia granego w przedszkolu, po których pozostało jedynie wspomnienie i jedno zdjęcie. I to zdjęcie stało się niejako inspiracją dzisiejszego posta. To właśnie zdjęcie wysłałam na konkurs Retro Choinka (o czym pisałam kilka tygodni temu) i w nagrodę otrzymałam od Sylwii (http://sylwiabea.blox.pl/html) cieniowany czerwono-czarny szal i czerwone rajstopy w maleńkie srebrne kropeczki. Obiecałam wtedy pokazać prezent na blogu - co niniejszym – z pewnym opóźnieniem czynię. 
     Szal jest delikatny, mięciutki i pięknie się układa. Może posłużyć zarówno jako okrycie ramion, zamotka wokół szyi, a nawet szarfa w pasie. Srebrne kropeczki na czerwonych, kryjących rajstopach, w górnej części nogawki są bardzo gęste, u dołu niemal niewidoczne.

     A jeśli czerwień, to tylko w duecie z czernią. Do szala i czerwonych rajtek - krótka, aksamitna sukienka, którą uszyłam całkiem niedawno, gdy zdałam sobie sprawę, że nie posiadam w swojej garderobie najbardziej uniwersalnej, klasycznej „małej czarnej”, czarne buty na obcasie i biżuteria –  bo jak szaleć z czerwienią, to na całego!!!



sukienka - hand made; szal - Paszmina; rajtki - Gatta;
buty - Vero Cuoio; kolczyki - Nanu; branzoletka - India Shop