Jak widać eksperymenty z kolorami w moim przypadku kończą się szybkim powrotem do czerni, szarości, a w najlepszym razie - tak jak w tym przypadku – beżu i brązu.
Jedwabną sukienkę z kuponu tkaniny w kolorze ecru z delikatnym haftem i drobnymi koralikami uszyłam kilka kilogramów temu. Podejrzewam, że w składzie materiału musi być coś jeszcze poza jedwabną nicią bo szyło mi się ją zupełnie przyzwoicie - na cienkiej podszewce, bez rękawków, z cięciami francuskimi i długim zamkiem z tyłu. Jest lekka, przewiewna i co ważne specjalnie się nie gniecie - idealnie nadaje się na słoneczne dni.
Zamszowa kurtka do tego - w niemal identycznym kolorze – kozaczki (zapewne ostatni raz założone w tym sezonie) i beżowy szalik, który mimo, że dość cienki szybko wylądował w torebce, bo słońce w zenicie grzało naprawdę mocno. Nie żebym była, aż takim zmarzluchem, ale ponieważ nie wolno mi wystawiać się na słońce, to z domu mogę wyjść niczym wampirzyca - albo po zachodzi słońca albo w słońcu ale za to szczelnie okryta. Jeśli temperatura będzie tak szybko wzrastać, to chyba będę musiała zaopatrzyć się jeszcze w kapelusz z dużym rondem, a jeszcze lepiej osiąść w czeluściach katakumb na całe lato ;)
Sentymentem w tym zestawie darzę torebkę. Jest dla mnie szczególna, bo to pamiątka po pewnej starszej, bardzo miłej pani, które była moją sąsiadką. Była dla mnie troszkę jak babcia. Kwiaty w donicach na parapecie, wypastowane podłogi, mieszkanie pachnące świeżym drożdżowym ciastem i ten pełen ciepła uśmiech na twarzy. Oaza spokoju, ciepła i harmonii. W tygodniu , w domu w fartuchu z zaksanymi rękawami, w niedzielę czy w święta - pełna elegancji i dostojeństwa, wystrojona i pachnąca. Pamiętam, że jako mała dziewczynka wzdychałam do dodatków w postaci brosz, korali i właśnie torebek jakie nosiła. Przed śmiercią ofiarowała mi kilka cudeniek m.in. długi sznur korali, piękną broszkę z zielonym oczkiem i tę właśnie torebkę-kuferek.
Mimo wielu minionych już lat torebce brak widocznych zniszczeń - zapewne dlatego, że Pani-babcia-sąsiadka używała ją tylko w niedzielę i w święta do klasycznej brązowej garsonki.
Przyzwyczajona do wielgachnych toreb musiałam się sporo nagimnastykować aby zmieścić do takiego maleństwa, ale udało się.
sukienka- hand made; kurtka- zakład kuśnierski ; kozaki - Oxy's; torebka - vintage
apaszka - hand made; róża - h&m; pierścionek i wisior z różą - prezent od zajączka