Grochy, groszki i maleńkie kropeczki zawładnęły światem.
Motyw, który przywodzi na myśl lata ’50 pojawia się na wybiegach i ulicach miast systematycznie od lat. Ma tyle samo zwolenników co przeciwników. Jedni je kochają inni wręcz nienawidzą.
Eleganckie sukienki, kloszowane spódnice, bluzeczki, kostiumy plażowe w różnej wielkości groszki jednych przyprawiają o szybsze bicie serca i „miłość po grób”, innym wydaja się być dziecinne.
Jeśli o mnie chodzi, to lubię je bardzo, szczególnie w wersji czarno-białej, na apaszkach i spódnicach szytych z koła lub półkoła na szerokim, podkreślającym talię pasku.
Oczywiście mogę bez nich żyć, świadczy o tym choćby fakt, że obok pokazywanej kiedyś na blogu apaszki i granatowej, plisowanej spódniczki nie posiadałam więcej groszkowych motywów na ubraniach, aż do chwili gdy zakupiłam ten oto kupon materiału.
Uszycie tej tuniki było niezwykle proste ponieważ do połowy szerokości tkanina była już fabrycznie marszczona. Wystarczyło więc tylko lekko dopasować ją zaszewkami, podwinąć i... gotowe! Całkiem fajnie wygląda z wąskimi czarnymi lub białymi spodniami, a nawet z krótką czarną spódnicą ołówkową.
Ponieważ wybierałam się na spotkanie w klubie, co zdarza mi się niezwykle rzadko, to sobie troszkę poszalałam i dobrałam do uszytej naprędce tuniki - spodnie – pamiątkę z lat ’80 odnalezione pewnego dnia w zakurzonym kartonie w piwnicy (pamiętają sporo fajnych imprez J). Czarne, lśniące niczym wężowa skórka, górą dopasowane, dołem lekko rozszerzane. Hit minionych lat J. Do tego wielki pierścień z czarnym oczkiem, wisior z okrągłym kamieniem i płaskie czarne lakierki.
tunika - hand made; bluzka z bufkami - no name; spodnie - scheda lat'80 vintage;
balerinki - no name; pierścionek i kolczyki - sklep ze sztuczną biżuterią; wisior - pamiątka z nad morza