Coś na zakończenie wakacyjnych dni. Małe podsumowanie, które chciałam przygotować z okazji
szóstych urodzin bloga. Tak, tak dokładnie 6 lat temu 04.09.2010 r. ukazał sie pierwszy post. Tradycyjnie o mało dziś nie przegapiłam tego faktu. Blog miał być antidotum na zmiany w moim życiu wywołane chorobą. Odskocznią i lekarstwem. Przyznaję, że nie podejrzewałam, że tyle czasu przetrwa, że starczy mi na niego sił i chęci. Mało tego - muszę przyznać, że spełnił swoją rolę. Nawet jeśli to komuś wyda się dziwacze, a nawet głupie, to w tym najtrudniejszym czasie odciągnął on mnie od uporczywych myśli, bólu i nieprzyjemnego zawieszenia. Dzięki niemu też poznałam sporo niezwykłych osób.
W cyfrach też całkiem nieźle to wygląda:
- 245 postów (średnio 40 postów w roku)
- ponad 5000 komentarzy
- 253 obserwatorów
za wszystko bardzo dziękuję!
Urodziny zmobilizowały mnie do przejrzenia katalogów i zrobienia w nich małych porządków. Gdy przypatrzyłam się zdjęciom opublikowanym przez okres minionych 6 lat doszłam wniosku, że - w mojej szafie sporo jest rzeczy inspirowanych orientem. Dlatego przy okazji urodzin powstał trochę z przypadku - mały przegląd orientalnych smaków. Nigdy nie ukrywałam, że "od zawsze" lubię dalekowschodnie klimaty. Długie tuniki lub sukienki w połączeniu ze spodniami noszę od lat, szerokie spodnie niczym z Baśni z 1001 nocy namiętnie eksploatuję i dziś. Już na studniówke, a było to lat temu... ;) uszyłam sobie portki inspirowane spodniami Sindbada żeglarza na dopasowanym karczku, z szerokimi nogawkami zebranymi dołem w wąskie mankiety.
A co znalazłam uwiecznione na zdjęciach? Dwie sukienki stylizowane na japońskie
kimono. Jedna bardzo delikatna z cieniowanego jedwabiu w malowane kwiaty. Drugą z bardziej mięsistej tkaniny w drobną łączkę, z wysoką stójką obszytą białą lamówką, zapinaną asymetrycznie na małe, białe guziczki grzybki.
Do tego samo kimono, szyte dość dawno temu specjalnie na imprezę tematyczną. Kimono powstało z czarnej satyny jedwabnej w szare róże. Ma długie, szerokie rękawy (ponad 70cm), białe wykończenie przy szyi oraz długi na 4 metry obi.
Bardzo lubię też spodnie nazywane
alladynkami, szarawarami czy też
haremkami. I to bez względu na mody i obowiązujące trendy od lat mam w szafie kilka sztuk, które namiętnie noszę, szczególnie w letnie dni. Jednobarwne, kolorowe, bawełniane, satynowe a nawet z żakardu.
Zdarzało mi się też - i to nie raz, założyć piękne hinduskie sari...
...a jeszcze częściej - inspirowane hinduskimi kameez tuniki zdobione haftem wokół dekoltu i rękawów z rozcięciami po bokach.
I o ile mnie pamięć nie myli to jeszcze coś by się znalazło... :)
...........