poniedziałek, 27 lipca 2015

letni len...


O tym, że lubię len wspominałam tu wielokrotnie. A i tego, że do białych bluzek mam słabość też nie muszę chyba powtarzać. Tym razem połączyłam więc oba te elementy. I tak w efekcie kolejnej przeróbki powstała biała, letnia bluzka/tunika z lnu. Dość prosty fason pozwolił na w miarę szybkie dopasowanie do mojej nieidealnej figury. Zwęziłam w szwach bocznych, podniosłam nieco ramiona by zmniejszyć dekolt, a na tyle na szwie łączącym górę z dołem naszyłam od wewnątrz gumkę, aby nieco podkreślić talię. Wymieniłam też guziczki na ozdobnej listwie z przodu. Zamiest płaskich z masy perłowej naszyłam małe szklane grzybki.


Bluzka choć leciwa nie była wcześniej użytkowana, dlatego na wszelki wypadek przed przeróbką poddałam ją dekatyzacji, aby uniknąć niespodzianek po praniu. To był bardzo dobry pomysł bo okazało się, że całkiem sporo się skurczyła. Oczywiście pozostały zagniecenia, które nawet parze nie chciały się poddać bez walki, ale cóż taki urok naturalnych tkanin. 

bluzka z lnu

I tak oto powstał biały lniany gnieciuszek idealny na upalne dni.

lniana bluzka

lniana bluzka/tunika - przeróbka by ThimbleLady; spodnie - nn, trampki - victory

sobota, 11 lipca 2015

Zamotylona...

Zamyślona, zapatrzona, zmęczona, zamotylona...

W chłodne dni kryję sie pod materią. Ostatnio najchętniej wybieram jeansy, t-shirt, sweter, wygodne buty (czasem trampki - ostatnio trampki nosiłam w szkole średniej ;)) i gotowe. Ale letnie słonko zachęca do sięgniecia po sukienki.
Tradycyjnie więc jak co roku zrobiłam przegląd i konkretną czystkę w szafie. Wydałam to co nadal było dobre, a czego od dawna nie nosiłam. Zostało kilkanaście sztuk. Większość z tych co pozostało w szafie nadaje się do przeróbki. Przeszyć, zwęzić, skrócić, wydłużyć, dopasować... Można rzec robota głupiego - nie lubię za bardzo przeróbek. Czasem łatwiej uszyć coś od nowa niż bawić się w prucie i dopasowywanie. No ale zdarza się, że nie ma innego wyjścia jak siąść do maszyny i zmierzyć sie z tranformacją.

Zamotyloną sukienkę zakupiłam - tak zakupiałma, a nie uszyłam jakiś czas temu pod wpływem impulsu. Potrzebowałam coś na "wczoraj". I jak często w takich sytuacjach bywa - w sklepowej przymierzalni sukienka prezentowała się przyzwoicie, w domowym lustrze jednak już nie wyglądało to tak różowo. Musiałam ją nieco przerobć - tu i ówdzie zwęzić, skrócić, przesunąć - a miało być przez przeróbek! No ale mam za swoje. Ostatecznie motyle nie odleciały, tkanina sprawdziła się w upalne dni, a ja mam w szafie letnią, lekką sukienkę J.



sukienka w motyle



sukienka w motyle

Zamotylona sukienka - nn -  po przeróbce