wtorek, 30 października 2012

kotek dla Emilki...


klamkowiec


     Dopadła mnie infekcja gigant. Do zdjęć to ja się obecnie absolutnie nie nadaję. W zasadzie to do niczego się nie nadaję. Od kilku dni leżę jak kłoda z temperaturą, która obezwładnia nie tylko moje ciało, ale i mózg. Nim jednak to choróbsko mnie spacyfikowało, uszyłam kotka dla małej Emilki, która w minioną niedzielę była chrzczona. Kotek wykonany jest z różowej bawełny w białe groszki. Ma intensywnie różowy nochal i długi białe wąsy. Ostrych pazurków nie ma, za to mięciutkie poduszeczki na łapkach oczywiście są. Zawinięty ogonek idealnie nadaje się do zawieszenia na łóżeczku, na klamce w drzwiach lub oknie dziecięcego pokoju. Ot, taki mały różowy kotek dla różowej księżniczki J.


kot klamkowiec jak uszyć


kotek dla dziewczynki





klamkowy kotek - hand made by ThimbleLady

środa, 17 października 2012

40 lat minęło...

... aż trudno mi w to uwierzyć...
a jednak...
daty nie kłamią...


     Kuzyn jednak skutecznie mnie pocieszył! Składając życzenia użył argumentów, których nijak nie można zlekceważyć - jeszcze tylko 27 lat i będę mogła przejść na emeryturę, a jak dam radę jeszcze kolejne trzy przeciągną na tym łez padole, to nawet będę mogą jeździć komunikacją miejską za darmo!!!
No to mnie przekonał! J

     Cały wczorajszy dzień był jednym z TYCH, których się nigdy nie zapomina!

     Niespodzianka od moich przyjaciół, którzy aby złożyć mi życzenia specjalnie przyjechali z odległego miasta. Tort dla amatorki szycia? - Ależ bardzo proszę -  pełen różnokolorowych guziczków, z obowiązkowymi nożyczkami, szpuleczkami, igłą z nawleczoną zieloną nitką, szpileczkami z lśniącymi główkami no i naparstkiem! Czy ktoś z kolekcjonerów naparstków miał taki naparstek jak ja - cały czekoladowy??? Piszę "miał", bo go skonsumowałam oczywiście!


      Do tortu dołączona była drewniana skrzyneczka pełna cudownych guziczków. Większość z nich to takie, których już dziś nie kupi się w żadnym sklepie - wyszperane z czeluści szuflad, może i nieco zapomniane - takie guziczki z historią.


Koleżanki i koledzy z pracy również o mnie nie zapomnieli i dosłownie "zasypali" mnie życzeniami, buziakami, kwiatami, prezentami...






     Po południu kolejną niespodziankę przygotowała dla mnie kuzynka z trójką dzieciaczków, których wprost ubóstwiam. Wracam z pracy do domu, a tu z kuchni wyskakuje rozbawiona gromadka z płonącym tortem i śpiewem na ustach! Było więc tradycyjne zdmuchiwanie świeczek (całkiem dobrze mi poszło), głośne sto lat, była też pełna zaangażowania recytacja życzeń, a na koniec słodkie obżarstwo :). Kalorii mam pod dostatkiem na wiele jeszcze dni!

   
     Wieczorem kolejne totalne zaskoczenie - o urodzinach pamiętały moje koleżanki ze studiów, z którymi nie widziałam się od dnia obrony!!! Moje oczy wielkości spodków nie ogarniały tego co widzę, a serducho przedziwnie łopotało.


     Na koniec pojawiła się wiadomość od RUDEJ, która niczym Sherlock Holmes wydedukowała dzień moich urodzin i przesłała mi maila z życzeniami J.


Jeśli spełni się choćby połowa z wczorajszych życzeń będę chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie...


 
  Każdemu życzę, aby miał okazję doświadczyć takich cudnych chwil!
Ich aura i dobra energia obecne będą jeszcze dłuuuugo...



niedziela, 7 października 2012

to już ostatni słoneczny post.../

     Tak, to już chyba ostatni słoneczny post w tym roku. Nadszedł czas zmienić elementy garderoby na nieco cieplejsze, chroniące przed deszczem i chłodem. Schować głęboko lekkie sukienki i topy i wyciągnąć z szafy ukryte przez kilka ostatnich miesięcy grubaśne swetry i pełne buty. Prawdę powiedziawszy sama pogoda mnie nie przeraża, bo lubię jesień i wszystko to, co ona za sobą niesie, ale coraz krótsze dni i ciemność za oknem o pranku nie napawa mnie już optymizmem. Dlatego na pożegnanie odchodzących w dal ciepłych dni prezentują się w soczystej zieleni J.  Niemal dwadzieścia kresek na termometrze za oknem pozwoliło na odrobinę szaleństwa. 

alladynki

     Wyrwane wręcz siłą pracy zawodowej "wolne" chwile wypełnione były realizacją broszek i breloczków, które zostały wybrane przez „zwyciężczynie” konkursu urodzinowego. Siedem z dziewięciu filcowych drobiazgów poleciało już pod wskazane adresy. Dwa nadal czekają na wskazanie miejsca docelowego J. Mam nadzieję, że wszystkie te już wysłane szczęśliwie dotarły? Od kilku z Was dostałam informacje zwrotne – za co bardzo dziękuję(!), o reszcie nie mam niestety pojęcia. Dodatkowo kończyłam kieszonki dla Marzycielskiej Poczty, w związku z czym na szycie, czy choćby przeróbki czegoś dla siebie nie znalazłam już czasu. Dlatego tym razem jedynym elementem wykonanym własnoręcznie jest filcowa broszka. Cała reszta została zakupiona na przestrzeni ostatnich kliku lat J. Barwne alladynki, groszkowy sweterek, wypełnione kolorowymi szkiełkami kolczyki i złote sandałki... 

szarawary


alladynki - India Shop; sweterek - George; top - no name; sandały - ???;
kolczyki - India Shop; broszka - hand made by ThimbleLady

..............................
     A teraz wykorzystując pierwsze od kilku tygodni wolne i „zdrowe” niedzielne popołudnie zabieram się do szycia drobiazgów na akcję charytatywną "Rękodzieło dla Marcinka" – uroczego dwulatka, który choruje na nowotwór złośliwy neuroblastomę. Jedyną szansą na powrót tego malca do pełnego zdrowia jest kontynuacja leczenia w Klinice w Greifswald, której koszt wyceniono na bagatela 120 tys. euro!!!

     Więcej informacji na blogu Marcinka http://www.marcin-sporek.blogspot.com/


A więc rękodzielnicy wszystkich krajów łączcie się! 
     A tych z Was, którzy mają ochotę zakupić ręcznie wykonane fanty aukcyjne i pomóc temu walecznemu chłopu wrócić do zdrowia, zapraszam do licytacji na allegro na koncie taty Marcinka - Tomasza Sporka.
Nazwa użytkownika tsporek  http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=2339756