Przy okazji wesela kuzyna, odwiedziłam rodzinkę w oddalonym o jakieś 50 km od Wrocławia miasteczku. Była to swego rodzaju podróż do przeszłości. To tam co roku spędzałam wakacyjne dni, tam przeżywałam swoje miłości, tam tańczyłam do białego rana, tam byłam naprawdę szczęśliwa...
Minęły lata. Nie ma już kiosku na rogu, do którego chodziłam po ulubione „czytadła”, sobotni handlowy ryneczek, na którym można było kupić świeże warzywa, pachnące kwiaty z ogródka, przywieziony prosto z piekarni, cieplutki jeszcze chleb zamienił się w hałaśliwy targ słabej jakości, nikomu niepotrzebnych rzeczy, nie ma też lokalu w którym tańczyłam do utraty tchu. Nawet - charakterystyczny dla tego miejsca - zapach chemikaliów z pobliskiej wielkiej fabryki stał się mniej dokuczliwy, bo fabryka, podobnie jak większość tego typu obiektów, odeszła w zapomnienie. Twarze mijanych ludzi też są już jakieś inne, smutniejsze, zmęczone... Tylko kot sąsiadów (choć zapewnie już nie ten sam) wciąż leniwie wyleguje się na parapecie i grzeje w promieniach letniego słońca...
A ja idę uliczkami, przyglądam się nieznanym już twarzom, przysiadam na ławeczce, z rozrzewnieniem wspominam miniony czas i ukradkiem ronię łzę...
spodnie - Claudia Schiffer Collection; tunika w zwierzęce wzory - Divided by h&m;
top - no name; sandały - ??? torebka - sklep z galanterią skórzaną; kolczyki - sklep jubilerski
Super zestaw!! Kotek jest słodki!! Myślę że tunika fajnie wyglądałaby także jako sukienka...
OdpowiedzUsuńNiedawno odwiedziłam oddalone ode mnie o jakieś 60 km miasteczko, w którym mieszkałam część dzieciństwa. Poszłam tam gdzie moje przedszkole, szkoła, mieszkanie w którym mieszkałam, ba! nawet place zabaw poszłam obejrzeć. I wiem dokładnie, co czułaś będąc tam, o czym pisałaś. Uczucie jest dziwne, jakby człowiek cofnął się do przeszłości. Wracają wspomnienia, a różnice tak bardzo uderzają. To takie dziwne uczucie, którego nie da się opisać.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój "znak rozpoznawczy" czyli tuniki do spodni. Zawsze podobało mi się coś takiego "własnego" a nie powielanie innego. U mnie, ze względu na moją figurę, by to nie przeszło. Ale u Ciebie wygląda świetnie.
Co do mojej pomadki: jest to błyszczyk Essence w kolorze 07 Kiss kiss kiss. Ale ostrzegam! Nie jest zbyt trwały!
także myślę, że tunika wyglądałaby też dobrze jako sukienka :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne buty :)
Piękne wspomnienia.Pięknie wyglądasz,ta tunika jest śliczna ,ja lubię takie długie rzeczy.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńuroczy wakacyjny zestawik, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLubię takie wycieczki w przeszłość. I nawet ten smutek im towarzyszący.... Fajna tuniczka i wszystkie dodatki ciekawie połączone! :)
OdpowiedzUsuńCudowne masz butki !!! :)
OdpowiedzUsuńPodróż sentymentalna, szkoda, że wszystko tak się zmienia. Tą tuniczkę nosiłabym jako sukienkę :D
OdpowiedzUsuńOj tak czas nieubłaganie biegnie, tylko my wciąż przy nadziei, że to co dobre będzie wiecznie trwać. Super pokazujesz te ubranka i dodatki na sobie, skąd i co. Hmmmm na początku myślałam, że to Twojej produkcji
OdpowiedzUsuńTunika naprawdę ciekawa, widzialabym ja jako sukienke :)
OdpowiedzUsuńU mnie nowa notka, zapraszam jeśli masz ochotę :)
Bardzo sentymentalny post - aż się łezka w oku kręci, że świat się posunął tak do przodu od czasu naszej nastoletności - chociaż Ty znowy wyglądasz jak dziewczynka:-)
OdpowiedzUsuńMiło wraca się do takich miejsc...świetna całość i tunika i spodnie a mnie w oko wpadła torebka, super....pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńMoja sasiadka byla kiedys wlascicielka dzialki, na ktorej obecnie stoi moj dom. Kiedy ja spotkam w ogrodku, to opowiada gdzie byla studnia, gdzie rosly jablonie i grusze, i ze swoja mame pamieta glownie od tylu, od rana do nocy pracujaca w ogrodzie. I ona absolutnie nie zaluje, ze teraz stoi tu nasz dom, ze zrobiono droge i miasto przysunelo sie tak blisko, ze olimpijczycy to pewnie by kamieniem (przepraszam, oszczepem) dorzucili :)
OdpowiedzUsuńNa tym polega zycie, ciagle pojawia sie cos nowego, roznica polega jedynie na tym, ze kolejnym pokoleniom jest dane coraz wieksze zmiany zaobserwowac za ich zycia. Kiedy ja bylam mala, to na ryneczku chlopi sprzedawali warzywa i owoce, potem stragany zmienily sie w budki i male sklepiki, a teraz stoi tam po prostu centrum handlowe - wszystko pod jednym dachem. Polozono asfalt, bruk, zrobiono chodniki i sciezki rowerowe, trawnik nie wychyla sie z ram a krzaki sa przyciete rowniej niz gwardia krolewska ;) A mimo wszystko sa rzeczy, ktore sie wogole nie zmienily: w zeszlym tygodniu moja coreczka zdjela kalosze i wytaplala sie w kaluzy z taka sama rozkosza, z jaka ja to robilam ponad cwierc wieku temu... I jezeli mam uronic lze, to tylko dlatego, ze ja juz tak nie potrafie, ze patrze na swiat inaczej, po doroslemu. A za 30 lat kolejne pokolenie napisze: bylam na wycieczce w przeszlosc, w miasteczku z mojego dziecinstwa, ilez tam sie zmienilo... :)
coż zrobić..Tempus fugit..i wszystko się zmienia..
OdpowiedzUsuńale nie wyglądasz na smutną! ten zestaw jest taki raczej optymistyczny:))
Nie ma to jak stylowo ronić łzę;)
OdpowiedzUsuńBeautiful post! I know this feeling ... return to the village where I was born and find that everything has changed, nostalgia invades me ... Love your outfit today, so listless, so romantic, so nostalgic ...
OdpowiedzUsuńZawsze mam mieszanie uczucia co do tunik i szerszych spodni. Jednak patrząc na Ciebie zaczynam się nad tym mocniej zastanawiać. Może powinnam też wypróbować... bo nie zgadzam się, z Asią, że pełniejsza figura wyklucza takie zestawy. A nawet jak ma rację to najlepiej się przekonać na własnej skórze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
bardzo ciekawe polaczenie , podobaja mi sie te spodnie,cos w sobie mają !
OdpowiedzUsuńhttp://laughing-in-the-purple-rain.blogspot.com/
wyglądasz cudownie;]
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na mały konkurs;)
zgadzam się z Redlips, wyglądasz ślicznie :) tunika bardzo mi się podoba w takim zestawieniu :)
OdpowiedzUsuń