poniedziałek, 14 marca 2011

czarny aliBaba...


Uważajcie o czym marzycie, bo może się spełnić...

Tę skądinąd znaną od dawna maksymę usłyszałam kiedyś od dobrego znajomego, po tym jak wygłosiłam mu długi monolog na temat tego o czym marzę. Początkowo się obruszyłam i podjęłam dyskusję, po zastanowieniu jednak przyznałam mu rację. Czy oby na pewno zawsze wiemy czego chcemy, czy jesteśmy w pełni świadomi konsekwencji, jakie niesie za sobą spełnienie marzeń? Jak bardzo zmieni się wtedy nasze życie i czy na takie zmiany jesteśmy gotowi? 
     To, że marzyć warto, należy, a nawet trzeba - jest pewne! W końcu to marzenia są motorem napędowym wielu sukcesów, nadają kierunek naszym działaniom, pomagają pokonywać przeszkody, wyznaczają drogi, dają siłę by żyć, by być, by tworzyć. 


      Obejrzałam ostatnio intrygujący dokument Carnaval. Największe party świata – reportaż o karnawale w Rio de Janeiro – czasu szaleństw, swobody, zapomnienia, zabawy. Czasu gdy obok siebie stają bogaci mieszkańcy Brazylii i biedacy pracujący na wysypiskach śmieci, policjanci i ścigani gangsterzy ramię w ramię – roześmiani i szczęśliwi. Parady szkół samby na sambodromie,  skąpo odziane kobiety, wirujące biodra ponętnych brazylijek, mieniące się tysiącami świecidełek szalone stroje, owiewane barwnymi piórami rozpalone ciała. Wszystko to obserwują tysiące widzów w tym turyści z całego świata, którym udało się zdobyć miejsce wzdłuż sambodromu. Rywalizacja o tytuł najlepszej szkoły samby w mieście, najbardziej kolorowe platformy i najpiękniejszy strój... Niesamowite obrazy, fascynujące, ale i troszkę dzikie, przerażające.
     Ale wracając do marzeń... Jeden z bohaterów tego reportażu  przez całe swoje życie marzył, by jego strój karnawałowy, wygrał w corocznej rywalizacji. Ten cel skrupulatnie i z ogromną determinacją realizował przez wiele długich lat. W roku 1995 jego marzenie wreszcie się spełniło – wygrał. Gdy ogłoszono jego zwycięstwo, silne emocje sprawiły, że biedak dostał zawału i odszedł... Nie zdąrzył nacieszyć się sukcesem, ale w końcu odszedł niewyobrażalnie szczęśliwy...
     A Wy macie takie właśnie marzenia, które nadają życiu sens, kierunek Waszym krokom, które są bodźcem/impulsem do codziennego wstawania?  


     Odnośnie dzisiejszego stroju – czerń i biel, groszki i drobne świecidełka, lśniąca satyna i miękka bawełna.
Czarny sweter w mojej szafie „mieszka” od wielu lat. Uszyłam go z dzianiny swetrowej całe wieki temu. Ponieważ troszkę mi się opatrzył – lekko go przerobiłam - skróciłam, zwęziłam i doszyłam asymetrycznie kryształki wokół dekoltu i powstał nowy, choć stary sweterek.
Do tego satynowe alladynki w groszki i kwiaty (mój ulubiony fason spodni - przy prawidłowym skrojeniu tkaniny, gdy krok jest niemal na wysokości kostek, sprawiają wrażenie długiej spódnicy, a jednak nadal są wygodnymi spodniami). Mimo, że wiosna już zagląda dziarsko do okien, a słońce świeci coraz mocniej - ranki bywają jeszcze bardzo chłodne dlatego konieczny okazał się czarny płaszcz z kapturem i wygodne botki.

szarawary


alladynki

sweterek - by ThimbleLady + DIY; bluzka - no name; alladynki - India Shop; 
bransoletka/kończynka - Lilou prezent od Agnieszki; kolczyki - Nanu; 
pierścionek - od zawsze w moim posiadaniu
płaszcz - no name; botki - Keon

15 komentarzy:

  1. Świetnie!Bluzeczka,buty i cudna bransoletka bardzo mi się podobają :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. czaderskie botki ;) rewelacyjnie dobrane elementy garderoby....pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  3. do mnie kropki-groszki nie do końca trafiają, ale zestawienie mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie wykończyłaś sweterek, groszki bardzo lubie i zainteresował mnie płaszczyk ale nie widać dokładnie / chyba ma ciekawe zapięcie z tego co widzę /....a marzenia mam-oby się spełniły...pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  5. Płaszcza w ogóle nie widać, ale podoba mi się materiał spodni. Jest uroczy. Z takiego materiału uszyć sukienkę ... Ach!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak,ja mam takie marzenia.Zwłaszcza ostatnio. Trzeba bardzo precyzyjnie formułować to, co się chce wymarzyć.Żeby potem nie było,jak z tym panem,o którym napisałaś. Ja WIEM,że marzenia się spełniają, a człowiek zawsze ma,to co chciał. Może nie od razu, czasem ,jak już zdążył zapomnieć,że to chciał.Ale jest:))
    Strój bombowy! Wszystko pasuje,choć zaskakuje(tak jak materiał spodni w stosunku do formy).

    OdpowiedzUsuń
  7. I always I have a dream I chase until it becomes reality, the experience showed me that dreams often are idealized, and when they become reality Them are not what they expected. Love your pants! Sooo original.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne spodnie! Dziękuję za wizytę na moim blogu i udział w candy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknie wyglądasz :))) Mam nadzieję, że tak samo się czujesz (tzn. przynajmniej dobrze). Wprawdzie alladynki nie bardzo są w moim guście, o czym już wspominałam, groszki też nie bardzo, ale jednak ten materiał ma w sobie coś takiego, że długą spódnicę czy sukienkę to bym z niego uszyła. Po prostu podoba mi się. Świetne wykończenie sweterka. I kolczyki, jak zwykle :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudne alladynki !!!Mam takie marzenia...motory i sądzę, że odrobina dystansu ochroni przed "zawałem" ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaskoczyłaś mnie takimi alladynkami, odważna jesteś:)
    A marzeń nie chcę już mieć, chcę po prostu cieszyć się chwilą;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne pumpy! a i sweterek niczego sobie;)

    OdpowiedzUsuń
  13. swietny blog!bede tu czesto zagladac!
    pozdrawiam

    Dorota

    www.jewellerybijou.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Są cudowne ;-).Oddawaj mi je zaraz ;-).

    OdpowiedzUsuń

Witam Cię w moim małym wirtualnym świecie. Serdecznie dziękuję za każdy pozostawiony ślad Twojej tu obecności... Jeśli spodobał Ci się mój blog serdecznie zapraszam Cię do obserwowania. Z góry dziękuję za wszystkie komentarze :-)