środa, 25 lipca 2012

satynowa maxi spódnica.../ satin maxi skirt...

     Wakacje na półmetku. Jak już nie raz wspominałam, nie jestem amatorką upałów i wylegiwania się na słońcu. Przed palącymi promieniami od zawsze chowam się w cieniu. W upalne dni, w mieście czuję się jak skwarka na patelni, na plaży – jeśli już na nią trafię, to wyleguję się tylko pod parasolką, a na spacery wyruszam późnym popołudniem, gdy temperatura zaczyna spadać. Tak więc na tegoroczne lato ogólnie nie narzekam, tym bardziej, że kolejny rok z rzędu spędzam je w pracy, ale sukienki, to tak od czasu do czasu chętnie bym założyła J - jeśli już się do nich przekonałam, to troszkę szkoda, aby całe lato wisiały smutnie w szafie...

bluzka Laura Ashley


     W każdym razie sukienki gotowe czekają na lepszy czas, a na razie - kwiecista maxi spódnica. Sprawiłam ją sobie pod koniec ubiegłorocznych wakacji. Pokazywałam ją już tu w nieco innej - bo jesiennej odsłonie. Tym razem białą bluzkę i sweterek zastąpiłam czarną, szyfonową bluzeczką z motylkowymi rękawkami z kolekcji Laury Ashley. Niewiele gotowych ubrań kupuję, ale ta bluzka spodobała mi się ze względu na bardzo ciekawy element ozdobny na przedzie - kilka wąskich zakładek wzdłuż dekoltu i sieć szczypanek poniżej.

bluzka Laura Ashley

     Wracając jednak do spódnicy. Kupon tkaniny dostałam od cioci, u której zalegał on w szafie od dłuższego już czasu. Spodobał mi się niemal od pierwszego wejrzenia. No i na tym "wejrzeniu" w zasadzie moja miłość do niego się skończyła. Czarna, jedwabna satyna, na której nadrukowane są sporej wielkości kwiaty w kolorze ecru okazała się nie lada przeciwnikiem. Walka była nierówna i tym razem to ja stałam na straconej pozycji. Po pierwsze - duży kwiecisty wzór, który tak bardzo mi się spodobał to spore wyzwanie jeśli chodzi o krój. Nie z każdym typem sylwetki obchodzi się łaskawie i nie do każdego fasonu pasuje. Po drugie - ciocia już coś z niego kroiła i chyba próbowała szyć, bo znalazłam kawałki nie sprutych do końca nitek. Nierówne krawędzie i dziwne wycięcia ograniczyły więc nico potencjał tkaniny. Po trzecie – jak już zdecydowałam, że uszyję powłóczystą spódnicę (wzorowałam się na gotowej spódnicy podejrzanej u koleżanki niemal z identycznego materiału) – tkanina skuteczne stawiała opór najpierw kredzie, a potem nożyczkom. Wyślizgiwała się, przesuwała i odkształcała tak mocno, że uzyskanie prostej linii dołu graniczyło z cudem. Ostatecznie – po wielu niecenzuralnych słowach – powstała ona – maxi spódnica! Nie wiem czy jeszcze kiedyś odważę się na potyczki z takim rodzajem tkaniny. W każdym razie, od roku omijam ją szerokim łukiem J. Cienka, lekka, matowa satyna miękko otulająca sylwetkę, wirująca przy każdym kroku i powiewie wiatru jest naprawdę świetna, ale jej szycie, to już zupełnie inna bajka – chyba nie moja!





spódnica - hand made by ThimbleLady; bluzka - Laura Ashley; balerinki - Parfois

32 komentarze:

  1. Jak ja Ci zazdroszczę, że umiesz szyć... Bardzo ładny deseń na spódnicy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie to wygląda! U mnie dziś też maxi :)
    Pozdr.
    shoppanna

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam długie spódnice w kwiatki ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczna, zwiewna - w sam raz na lato :)
    a wylegiwania się na słońcu też nie potrafię zrozumieć, dla mnie to strata czasu i kompletna nuda.. Nie umiałabym wyleżeć w miejscu dłużej niz 5 minut. Ale jeżdżąc rowerem, chcąc nie chcąc, się opalam i to dziwnie.. wiadomo - kask, rękawiczki, krótkie spodenki :D

    OdpowiedzUsuń
  5. motywy kwiatowe to ja lubię pod każda postacią!
    ja się nie opalam,przechadzam się jedynie po ogródku,jezdzę rowerem i tylko tak łapię słońce :)

    OdpowiedzUsuń
  6. piękna ta spódnica, zdecydowanie wielbię takie delikatnie rozchodzące się maxi! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ślicznie wygladasz i spódnicza super mimo ze za długimi ni eprzepadam to ta bardzo fajniutka pozdrawiam ciepluteńko

    OdpowiedzUsuń
  8. kocham ten rodzaj materiału, kwiaty też!!!!!!!!!!!!!bluzeczka ma piękne te marszczenia:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj namęczyłaś się przy tej spódniczce, ale efekt jest superancki. W połączeniu z ta bluzeczką, no po prostu rewelacyjnie. Kwiaty to bardzo ciężki motyw w szyciu, a zwłaszcza tak duże. Grunt że efekt końcowy jest super. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajny zestaw tworza baleriny+spodnica.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, ja też nie przepadam za takimi tkaninami. Wszelkie szyfony, żorżety, jedwabie..... skroić to cholerstwo to najgorsza robota. A za taki, co to już ktoś przy nim majstrował- wcale się nie biorę. Podziwiam więc za cierpliwość i odwagę. Opłacało się, efekt imponujący. Pozdrawiam
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  12. Ach, ja do tej pory pamiętam, jak na pierwsze samodzielne szycie wzięłam szyfon. Strzępi się toto i ślizga niemiłosiernie, a jeszcze miałam wówczas nieprofesjonalne nożyczki, czyli takie do wszystkiego w domu. Ostatecznie dałam radę, ale wstręt do tej tkaniny mam do dzisiaj :)
    Masz szczęście do pięknych kuponów z dna szafy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow! Wow! Wow! You look like a lady of the 50s so glamorous with that skirt, love the style, the skirt printed and embroidered honeycomb your blouse, ... but mostly, I love your style!

    OdpowiedzUsuń
  14. zgadzam sie w 100% - szycie satyny to jest ZUO :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Szycie może i trudne, ale DAŁAŚ RADĘ :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Efekt końcowy trudnego szycia jest świetny, więc o cierpieniach w trakcie możesz z dumą zapomnieć. A bluzka jest bardzo oryginalna z tym ozdobnym przodem!

    OdpowiedzUsuń
  17. Piekna spodnica i te zlote balerinki ach! dobrze, ze udalo ci sie cos wyczarowac z tego co ciocia ci podarowala, bo szkodaby bylo takiego pieknego materialu.

    OdpowiedzUsuń
  18. Spódnica prześliczna i mogę się tylko domyślać ile trudu kosztowało Cię jej uszycie ale myślę, że efekt końcowy zrekomensował wszelkie złe chwile !

    OdpowiedzUsuń
  19. Piękną tę spódnicę uszyłaś. Wyglądasz jak Hiszpanka. :) Też nie lubię upalnej pogody, ale uwielbiam zwiewność letnich sukienek i spódnic.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja na pewno nie dałabym rady takiej spódnicy uszyć. Doskonale sobie poradziłaś! ;)
    Zapraszam do mnie na konkurs ;) Może obserwujemy?

    OdpowiedzUsuń
  21. Spódnica mnie zachwyciła, piękna....pozdrawiam....

    OdpowiedzUsuń
  22. piękna jest!!! ale chyba rzeczywiście trudna była w szyciu...
    ja jestem fanką upałów i wylegiwania się na plaży:D

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie no rewelacja! Spódnica warta zachodu :) I jeszcze ten materiał, cudo! Sama się w tym roku przekonałam do maksi, bo normalnie to ja spódnice noszę w zimie, a całe lato w spodniach ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Spódnica jest pięęękna!!! A ostatnie zdjęcie na oknie cudowne :)))

    OdpowiedzUsuń
  25. Ta spódnica jest piękna, od dziś obserwuję, mam cicha nadzieje na odwzajemnienie

    OdpowiedzUsuń
  26. Z tego co przeczytałam to walczyłaś dzielnie :) Myślę że było warto bo spódnica jest świetna. Bardzo podoba mi się też bluzka. Ma na prawdę ciekawy wzór na przodzie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetnie wyglądasz,a w spódnicy zachwycił mnie wzór.

    OdpowiedzUsuń
  28. Cudowna spódnica...piękna. Fajny blog miło było pooglądać.

    OdpowiedzUsuń

Witam Cię w moim małym wirtualnym świecie. Serdecznie dziękuję za każdy pozostawiony ślad Twojej tu obecności... Jeśli spodobał Ci się mój blog serdecznie zapraszam Cię do obserwowania. Z góry dziękuję za wszystkie komentarze :-)